Budda Północy Budda Północy
i
Per Krafft zwany Starszym, „Emanuel Swedenborg”, Nationalmuseum Sweden, źródło: Wikimedia Commons
Opowieści

Budda Północy

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 17 minut

Swoje wizje zaświatów opisywał rzeczowym językiem inżyniera. Z jednej strony trzeźwy naukowiec i wynalazca, z drugiej – ktoś w rodzaju szamana. Postać Emanuela Swedenborga do dzisiaj rozpala wyobraźnię.

Jorge Luis Borges nazwał go najciekawszym człowiekiem w historii, Czesław Miłosz określił jako najszczęśliwszego. Aldous Huxley w Drzwiach percepcji zastanawiał się, czy po zażyciu meskaliny będzie mógł oglądać świat takim, jakim widział go Emanuel Swedenborg. Japoński myśliciel i popularyzator zen Daisetz T. Suzuki nazywał go „Buddą Północy”, niektórzy zaś określali go mianem „Platona Północy”.

Jego uczone dzieła dotyczyły filozofii, matematyki, fizyki, kosmologii, anatomii, chemii, metalurgii i mechaniki. Jako wynalazca projektował maszyny parowe i łodzie podwodne. Był przyjacielem królów i książąt, członkiem szwedzkiego parlamentu. Uchodził za znawcę starożytnych języków. W jego dorobku znajdujemy również poezje czy polityczne alegorie.

Jednak zasłynął przede wszystkim jako mistyk, a jego osiągnięcia na polu nauki zostały przyćmione przez głośne wizje i jasnowidzenia. Ale sława jego niezwykłego życia duchowego w dużym stopniu wynikała z autorytetu naukowego i politycznego, którym się za życia cieszył.

William Blake „Szatan gnębiący Hioba wrzodami”, 1826 r., Tate Britain, źródło: domena publiczna

Wpływ pism Swedenborga na zachodnią kulturę był ogromny. William Blake był związany ze środowiskiem utworzonego po śmierci uczonego Kościoła Swedenborgiańskiego. Takie arcydzieła poezji jak Oddźwięki Charles’a Baudelaire’a czy Źdźbła traw Walta Whitmana nawiązują do stworzonej przez Szweda koncepcji odpowiedniości między światem widzialnym, ziemskim i niewidzialnym, niebiańskim. Do tej samej idei odwoływał się Honoré de Balzac we wchodzącej w skład Komedii ludzkiej powieści Serafita. Ralph Waldo Emerson nazwał Swedenborga „kolosalną duszą, która wykraczała poza swoje czasy”. William James w Doświadczeniu religijnym dał wyraz swemu podziwowi dla wyjątkowego mistyka i jego systemu, który według niego był

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Co po śmierci? Co po śmierci?
Przemyślenia

Co po śmierci?

Tomasz Wiśniewski

Profesor Philip C. Almond jest autorem erudycyjnych monografii zawsze dotyczących fascynujących zjawisk w historii europejskiej kultury: pisał między innymi o diable, o polowaniach na czarownice, o początkach zachodniej recepcji buddyzmu, o opętaniach i demonologii. Ładnych kilka miesięcy temu po raz pierwszy opublikowano po polsku książkę tego badacza: jest to rzecz traktującą o życiu pozagrobowym, a dokładniej o historii chrześcijańskich doktryn i wyobrażeń odnoszących się do zaświatów, od starożytności po współczesność.

Początki tej historii są złożone: o ile grecki Hades i żydowski Szeol, wydają się wizjami względnie podobnymi (to krainy cieni, zaludnione ponurymi pół istnieniami, żadnej nagrody za trudy ziemskiego życia, żadnej kary), o tyle na poziomie Nowego Testamentu, pojawia się szereg skomplikowanych problemów, których rozwiązaniem będą zajmować się kolejne pokolenia teologów. Czy dusze będą sądzone po śmierci? Czy od razu idą do raju lub piekła, czy też raczej udają się w kierunku pewnego rodzaju pozaświatowej poczekalni, zaś bramy raju i piekła zostaną otwarte dopiero po Dniu Sądu, po końcu historii? Gdzie w ogóle znajduje się raj: w niebie, czy może na ziemi? Jest to ogród, czy raczej miasto, na wzór nowego Jeruzalem? Co miał na myśli Jezus i autorzy ewangelii, kiedy mówili o Tartarze, Gehennie, Hadesie? Wpływowe europejskie przekłady – Wulgata Hieronima, Luter, wersja króla Jakuba – zawsze tłumaczą te trzy słowa jednym słowem jako „piekło", może nieprecyzyjnie? Same niejasności.

Czytaj dalej