
„Dwa wielkie domy w uroczej Weronie…” Nie, nie, chwileczkę, przecież to miasto S. (województwo z.), gdzie jeden dom jest rzeczywiście pokaźnych rozmiarów, ale pozostałe to li tylko przytulne gniazdeczka, dla swej małości tym jednak istotniejsze! Przedstawiona poniżej historia wydarzyła się naprawdę, słowo daję.
Dramatis personae:
LUCJAN – zziębnięty renowator
WANDA – obrończyni przyrody
ROMEK – szef budowlańców
SKÓŁKA – szefowa jaskółek
SĘDZIA – szefowa wszystkich
CHÓR BUDOWLAŃCÓW – głosy niskie
CHÓR JASKÓŁEK – wręcz przeciwnie
SCENA 1
Dom jednorodzinny na obrzeżach miasta, wokół drzewa, krzewy – natura w rozumieniu ustawy, choć wyciszona i bezlistna, bo w samym środku mrocznej jesieni. Pod spadzistym dachem budynku widać mnóstwo pustych jaskółczych gniazd.
Drzwi wejściowe otwierają się, w środku widzimy LUCJANA. Starszy pan siedzi na fotelu, ukryty pod stertą koców. W przerysowany (wręcz teatralny!) sposób dygocze z zimna.
LUCJAN: Brr! Dopiero październik, a ja&n