Pan Bartek przechadza się pomiędzy stolikami i z nieukrywanym zadowoleniem zbiera pochwały i zachwyty. Mała mokotowska restauracja, w której przyrządza ryby, pęka w szwach. Na podłodze lastryko, na brzuchach zadowolonych klientów plamy z aromatycznych sosów, na ścianach portowe dekoracje.
Pełnia letniego sezonu w Jastarni w cichym zakątku wiosennej Warszawy. „Ten człowiek żyje skutecznie” – myślę, obserwując energicznego kucharza. Gdy podchodzi do mojego stolika, bez chwili namysłu zadaję pytanie, na które, jak sądzę, zna odpowiedź:
– Proszę pana, jak żyć?
Odpowiedź otrzymuję natychmiast.
– Pr