smartfon w słońcu się skroplił
łatwiej niż z gruszki przejrzałej wycisnę z niego sok
i lublin jak blaszany na dachu kogucik
dziś po ulicy chodzi tylko ten kto musi
bo każdy musi pokonać trzydzieści sześć stopni
nim zrobi jeden krok
kelner do wody wrzuca lód i jasną cytrynę
schował się z tacą za kuchnią szef sali będzie go szukał
tam przy stoliku czekają on śni że w tę wodę się zmienia
kochana nie przejdę przez rynek
widziałem parował z chodnika pot mego własnego cienia
myślałem zrobię mu zdjęcie nie dałem rady przez upał