
Kiedy Borat po raz pierwszy przywitał nas swojskim: „Jak się masz”, Sacha Baron Cohen nawet nie przeczuwał, że 14 lat później grany przez niego kazachski dziennikarz stanie się postacią całkiem à propos polskiego życia publicznego.
Tym bardziej nie mógł przewidzieć, że w roli kontrkulturowego guru Abbiego Hoffmana również trafi w temat nośny nad Wisłą w 2020 r. Jeśli zaangażowany artysta celuje w USA i rykoszetem przywala w Polskę, może tylko się cieszyć. Jeśli kręci film o protestach z lat 70. i trafia z premierą w sam środek innych protestów, wie już na pewno, że ewidentnie robi coś dobrze. Dobra wiadomość dla Polaków o kosmopolitycznych ambicjach: nasze problemy to problemy całego świata.
Niemal równocześnie na dwó