Czarna Wdowa i Elektra to niejednoznaczne bohaterki, które pokazują, że kobiety w popkulturze mogą dyktować warunki gry – przekonuje Łukasz Chmielewski.
Czarna Wdowa to pseudonim Nataszy Romanovej, agentki KGB, która od 1964 r. pojawia się w komiksach Marvela. Jej współtwórcą jest Stan Lee, legendarny scenarzysta i twórca tego wydawnictwa. Romanova była początkowo czarnym charakterem, ale szybko przeszła na stronę USA i została agentką SHIELD. Dziś jest jedną z najpopularniejszych superbohaterek, głównie za sprawą filmów, w których w tę postać wcieliła się Scarlett Johansson. Elektrę stworzył w 1981 r. ceniony Frank Miller (300, Powrót Mrocznego Rycerza). Muskularna bohaterka była zabójczynią ninja, która balansowała między dobrem a złem. Oprócz licencji na zabijanie Czarną Wdowę i Elektrę łączyły wpisana w ich biografie trudna i mroczna przeszłość, która powracała w różnych momentach, niezależność, seksapil i zdolność do pakowania się w kłopoty, z których zwykle udawało im się wychodzić cało. Łączył je też Matt Murdock, ślepy prawnik, który nocami przebiera się za Daredevila…