Kolorowo i konwencjonalnie Kolorowo i konwencjonalnie
Przemyślenia

Kolorowo i konwencjonalnie

Mateusz Czerwiński
Czyta się 3 minuty

Ni no Kuni II: Revenant Kingdom jest efektem kooperacji japońskiego wydawcy i developera Level-5 oraz studia Ghibli, odpowiedzialnego za stworzenie kultowych filmów animowanych, takich jak Ruchomy zamek Hauru lub Księżniczka Mononoke. Rezultat tej współpracy przybrał wygląd klasycznej gry RPG. Musimy w niej stawić czoła licznym oponentom, dzięki czemu sukcesywnie będziemy rozwijać postać głównego bohatera, a także – za pomocą prostych mechanizmów strategicznych – zarządzać własnym królestwem.

Eksploracja świata, jaki oddano graczom we władanie, odbywa się co prawda w odgórnie narzuconej przez twórców konwencji i kolejności, których nijak nie można ominąć, ale zachwyca przemyślanym systemem walki. Na szczęście jednak Ni no Kuni II nie składa się jedynie z bitew, równie ważne są dialogi z napotkanymi postaciami, misje poboczne i poznawanie architektury mijanych na swojej drodze lokacji.

Graficznie tytuł prezentuje się bardzo dobrze. Jest różnorodnie i kolorowo, a bogate w detale otoczenie i modele postaci są fantastycznie zaanimowane. Kilka elementów może razić, a najbardziej chyba rzucający się w oczy infantylizm rzeczonej produkcji – nie tyle ze względu na stylistykę czy bohatera, z którym może utożsamiać się co najwyżej młodzież, ile z powodu swojej bezpośredniej prostoty. Z drugiej strony, gdyby dać grze szansę i przymknąć oko na przewidywalność fabuły, można docenić poruszane problemy, takie jak patologia władzy czy dorastanie. Nawet jeśli przedstawiono je w konwencji, która średnio mnie przekonuje.

Po zestawieniu jednak zalet i wad tej produkcji (np. brak spójności w udźwiękowieniu postaci lub irytująca momentami eksploracja świata) przeważają te pierwsze. Ni no Kuni II: Revenant Kingdom to produkcja godna polecenia. O ile oczywiście akceptujesz mangowe „opakowanie” gry i gatunek, którego tytuł jest przedstawicielem.

Czytaj również:

Waga równowagi Waga równowagi
i
Józef Wincenty Kruszewski, „Proszony obiad w bogatym domu żydowskim w Krakowie”, ok.1880 r., Muzeum Narodowe w Warszawie (domena publiczna)
Dobra strawa

Waga równowagi

Łukasz Modelski

Po podziale Imperium Rzymskiego teoria humoralna, mówiąca o czterech płynach krążących w organizmie (krwi, żółci, flegmie oraz czarnej żółci) i powszechnie znana dzięki pismom Galena, odeszła na Zachodzie w zapomnienie.

W Bizancjum było nieco inaczej: wciąż pojawiali się tam holistyczni, jak byśmy dziś modnie powiedzieli, lekarze ‒ zarówno teoretycy, jak i klinicyści. Ostatnim z wielkich był Paweł z Eginy, lekarz i encyklopedysta żyjący w VII wieku. Dla kulturowej historii diet to postać znacząca – to za sprawą Pawła Arabowie zapewne po raz pierwszy zetknęli się z Galenowską teorią humorów, którą po kilkuset latach przywrócili Zachodowi.

Czytaj dalej