Lepiej po dobroci Lepiej po dobroci
i
Claudia Hammond, zdjęcie: dzięki uprzejmości Canongate
Przemyślenia

Lepiej po dobroci

Rozmowa z Claudią Hammond
Paulina Wilk
Czyta się 18 minut

Im więcej życzliwych gestów wykonamy w kierunku innych, tym lepiej będziemy się czuć: psychicznie i fizycznie. O wnioskach, jakie przyniosło niedawne, zakrojone na światową skalę badanie dobroci, opowiada Claudia Hammond, jego współtwórczyni. 

Głos tej dziennikarki zna pół ­Anglii – od lat prowadzi w BBC audycje popularnonaukowe z zakresu psychologii, neurologii i zdrowia mentalnego. Opowiada w nich, jak można wyniki nowych, nieraz przełomowych badań wykorzys­tywać w praktyce. Jest autorką książek: Sztuka odpoczynku (Czarna Owca, 2021) oraz The Keys to Kindness (Canongate, 2022), które powstały na podstawie współtworzonych przez nią międzynarodowych badań nad odpoczynkiem (The Rest Test) i dobrocią (The Kindness Test). Podróżuje po świecie, wygłasza wykłady otwarte i prowadzi debaty dotyczące zdrowia. „Przekrój” złapał ją w domu w Londynie, na dzień przed wylotem do Nowej Zelandii.

Paulina Wilk: Chciałabym zacząć od podziękowania. To bardzo miłe, że zgodziłaś się poświęcić czas i podzielić wiedzą z nieznaną dziennikarką z Polski. Ale chyba lubisz rozmawiać z ­nieznajomymi?

Claudia Hammond: To prawda! Często zaczepiam obcych. Ucinam sobie z nimi pogawędki w sklepach albo w metrze.

Po co to robisz?

Kilka lat temu zaangażowałam się w prowadzone przez BBC i University of Manchester badanie nad samotnością [zrealizowano je w 2017 r. pod nazwą Loneliness Experiment, wzięło w nim udział 55 tys. osób – przyp. red.]. Jego wyniki pokazały, że rozmowy wcale nie muszą być głębokie, aby znacznie zmniejszać poczucie osamotnienia. Wystarczą drobne uwagi. Gdy witasz się i przez chwilę gawędzisz z kimś w sklepie, możesz być jedyną osobą, z którą ten ktoś porozmawia przez cały dzień. Twój gest i to, że poświęcasz mu trochę czasu, mogą mieć dla niego wielkie znaczenie. Wymiany zdań, nawet te małe, dają poczucie człowieczeństwa i wspólnoty. Pozwalają zrozumieć, że cokolwiek nas spotyka, nie jesteśmy sami.

Z drugiej strony zagajanie do obcych ludzi wystawia nas na ryzyko.

Większość z nas obawia się, że zostanie to źle odebrane, tymczasem badania pokazują coś przeciwnego: zdecydowana większość osób odpowiada chętnie i cieszy się, gdy ktoś ich zaczepi. Drugą ważną przeszkodą dla okazywania życzliwości jest brak czasu. To akurat nie dziwi – ludzie żyją w pośpiechu i nawet jeśli myślą o aktach dobroci, nie zawsze mogą faktycznie się na nie zdobyć. Dużo bardziej zaskoczyło mnie, że powstrzymuje nas też obawa przed zawstydzeniem. Sama staram się pracować nad tym poczuciem wstydu, powtarzam sobie, że choć oferując pomoc, ryzykuję bycie źle zrozumianą, to ewentualna strata będzie

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Zanim się zacznie Zanim się zacznie
i
Najwcześniej (i to o prawie całą dobę!) słońce wstaje na wyspie Upolu w archipelagu Samoa. Za to pod każdą szerokością geograficzną zachwyca tak samo. Park Narodowy Amboseli, Kenia; zdjęcie: Ray in Manila (CC BY 2.0)
Pogoda ducha

Zanim się zacznie

Paulina Wilk

W Kenii świt wygląda jak krwawa wstęga. W Peru poranek to wielka cisza. W Indiach jest porą ulotnej świeżości. A w Seulu nie ma go wcale.

Wódz mówi, że miasto jest niebezpieczne. W przeciwieństwie do ziemi, przez którą teraz idziemy; ona nie ma przed nim tajemnic. Mówi też, że chłopcy z jego plemienia udają się do buszu na wiele miesięcy i wracają do wioski dopiero wtedy, gdy nauczą się radzić sobie z zagrożeniami. Małymi i wielkimi. „Nie bój się stada pędzących antylop. Bój się tego małego pająka. Jeśli ukąsi, umrzesz”. Odsuwa kijem drobnego stawonoga szybko pokonującego nierówności na chłodnej jeszcze ziemi. Ledwie zdążam go dostrzec, a znika w ciemności. Światło zapiętej na głowie latarki wykrawa niewielki krąg w zupełnej, niepoddającej się negocjacjom czerni. Zmrok w Masai Marze zapadł wczoraj w okamgnieniu, nieodwołalnie. Zdążyłam jeszcze dostrzec idących ku nam Masajów w czerwonych kraciastych kangach; w ich strojach odbijało się niknące światło dnia, wydawało się, że świecą. A po chwili nie widać już było niczego. Czerń nakryła nas, siedzących wokół ognia, jak ciężki smolisty płaszcz.

Czytaj dalej