Prysznic ma dwa wielkie plusy – jeden oczywisty:
człowiek jest po nim czysty.
Drugi plus, zwłaszcza w Polsce godny docenienia:
pod prysznicem coś nagle w Polaku się zmienia
– normalnie wstyd mu nigdy śpiewać nie pozwala,
a tu troszeczkę wody i proszę, La Scala!
Polak stoi i śpiewa, choć nie jest na rauszu,
śpiewa głośno, wesoło, bez obawy fałszu
(bo szum wody zagłusza) i kompromitacji.
Nie myśli, kto ostatnio w necie nie miał racji,
tylko śpiewa (cokolwiek przyjdzie mu do głowy:
Skaldów, Pierwszą Brygadę, Dody singiel nowy,
Alibabki, Mazowsze, Lenny’ego Kravitza,
Rihannę) – a to wszystko zasługa prysznica.