Często się wstydzę (pewnie nie tylko ja tak mam),
Że nie znam jakiejś książki – więc udaję, że znam.
Ktoś do mnie mówi: „Tak jak u Bourdieu”.
Ja wtedy chrząkam: „Eheu, eheu”.
Bo jednak bardzo się wstydzę, że nie czytałem Bourdieu
I średnio mnie pociesza, że może on też nie.
Ktoś mówi: „O tym pisał już dawno Derrida”,
A ja sobie myślę: za chwilę się wyda,
Że nie czytałem Jacques’a,
I będzie draka.
Więc milczę, robiąc tylko bardzo mądrą minę,
Myśląc: jak się dowiedzą, to na miejscu zginę
Ze wstydu.
Ostatnio wracam sobie pociągiem z Beskidu,
Dosiada się kolega, zaczyna się rozmowa
I nagle mówi: „W ogóle wyszła właśnie nowa
Jelinek – a pamiętasz, jak ona w Pianistce…?”.
(Nie pamiętam, bo nie znam). Niemowlę w kołysce
Jeszcze ma jakieś wymówki, że jej nie czytało,
Ja tych wymówek mam mało.
Na ustach uśmiech typu: „Pianistka? Znam ją, ach”,
A w sercu wstyd i strach.
Tak samo filmy. Ktoś pyta: „Widziałeś Frances Ha?
Bardzo śmieszna”. Ja na to: „Bardzo! Ha, ha, ha!”.
I szybko zmieniam temat. I tak każdego dnia.
A są jeszcze seriale, podcasty i płyty…
Co za wstyd – kulturowo jestem nieobyty.
I choć w pełni obyty nie jest pewnie nikt,
To i tak mi wstyd.