Luki w narracjach o klimacie
i
Wystawa „Scenariusze przyszłości”, Lena Dobrowolska i Teo Ormond-Skeaping, Fundacja Sztuk Wizualnych
Przemyślenia

Luki w narracjach o klimacie

Aleksandra Lipczak
Czyta się 17 minut

Wszyscy jesteśmy świadkami i w jakimś sensie badaczami zmiany klimatu. Każdy z nas ma przecież intymną relację ze swoim ogrodem, ulicą, dzielnicą i obserwuje dziejące się w nich dzisiaj zmiany. Takie podejście to rodzaj prowokacji, ale zarazem wspaniała propozycja i rola, w którą można wejść, zarówno będąc artystą, jak i obywatelem – mówią Teo Ormond-Skeaping i Lena Dobrowolska, twórcy instalacji „Scenariusze przyszłości”, pokazanej w programie Miesiąca Fotografii w Krakowie. Rozmawia Aleksandra Lipczak

Aleksandra Lipczak: Czy da się sfotografować zmianę klimatu?

Teo Ormond-Skeaping: Nie do końca. Inspiracją w naszej pracy jest koncepcja hiperobiektu stworzona przez filozofa Timothy’ego Mortona. Hiperobiekt to coś, czego nie da się zobaczyć ani unieruchomić na obrazie, bo jest wszechobecny, zarówno w czasie, jak i przestrzeni. Można natomiast zobaczyć i sfotografować to, jak zmiany klimatyczne wchodzą w interakcje z innymi zjawiskami. Udokumentować raczej symptomy niż przyczyny, jak efekty huraganów, topnienie lodowców czy przesiedlenia ludzi z powodu powodzi.

Lena Dobrowolska: Inną ideą wartą przywołania jest slow violence, czyli „powolna przemoc” Roba Nixona. To niemal niewidoczne, stopniowe zmiany związane z degradacją środowiska, które stoją niejako na drugim biegunie względem spektakularnych wydarzeń i klęsk żywiołowych. Te ostatnie, choć dużo bardziej widoczne, stanowią tylko część historii. Zresztą katastrofy też mają swoje długofalowe konsekwencje.

Pytanie, które sobie zadajemy, odkąd zaczęliśmy się zajmować zmianami klimatu, brzmi też: jak budować narrację, kiedy znajdujesz się w samym jej środku? Kiedy to, o czym opowiadasz, wciąż się dzieje, kiedy nie da się postawić kropki?

W filmie-instalacji Scenariusze przyszłości, którą można oglądać w ramach Miesiąca Fotografii w Krakowie, przyglądacie się różnym możliwym rozwojom wypadków – od teraz do 2100 r.

T.O.-S.: W naszym filmie są cztery momenty, w których widzowie konfrontowani są z różnymi scenariuszami przyszłości. Film wyświetlany jest na trzech ekranach. Na tym po lewej widoczna jest data, coś w rodzaju licznika, który rośnie od 2020 do 2100 r. Na środkowym pojawiają się informacje o wydarzeniach z przyszłości – prowokacyjne i przeczące sobie nawzajem – nie wiadomo przecież, który ze scenariuszy stanie się rzeczywistością. Niektóre z wydarzeń sugerują, że zwyciężyła sprawiedliwość klimatyczna. Inne, że mamy do czynienia z bardzo niezdrową przyszłością i dalszym wzrostem emisji gazów cieplarnianych. Na ekranie po prawej jest z kolei punkt, który stopniowo zmienia kolor z żółtego na czerwony, symbolizując rosnącą temperaturę. Zamiast dopowiadać, jak bardzo wzrośnie temperatura w danym roku, woleliśmy, żeby widzowie sami podjęli decyzję, co oznacza dla

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Kameralnie i w ludzkim tempie
Przemyślenia

Kameralnie i w ludzkim tempie

Joanna Kinowska

17. edycja Miesiąca Fotografii za nami. Historia jest długa i piękna, pełna wzlotów i upadków. W przyszłym roku będzie pełnoletniość i może wtedy spojrzymy bardziej analitycznie wstecz. Chociaż hasło przewodnie w tym roku już prowokuje do podsumowań: „Co nam się podoba”. Na co padło?

Za łatwo poszło. Za przyjemnie i za prosto. „W tym roku postawiliśmy przede wszystkim na podkreślenie różnorodności fotografii. Program stworzyliśmy kolektywnie. Chcemy razem z naszymi odbiorcami doświadczać fotografii – takiej, jaką lubimy, i takiej, która robi na nas wrażenie, budzi emocje, pozostaje z nami na długo” – piszą organizatorzy. A ja tu się uśmiecham szeroko. Zeszłoroczna edycja Miesiąca pod nazwą „Przestrzeń przepływów” została zdaje się zbyt skonceptualizowana, jakby o widzu zapomniano. A teraz kolektywnie, w pozycji otwartej na widza, no, bajka!

Czytaj dalej