Magia kłamstwa Magia kłamstwa
Przemyślenia

Magia kłamstwa

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 3 minuty

Bustos – tak nazywał się pradziadek Borgesa; Domecq – to imię dziadka Adolfo Bioy Casaresa. Z kolei Bustos Domecq to imię kogoś, kto istniał tylko na papierze – to fikcyjny autor, literacka mistyfikacja będąca produktem imaginacji i dowcipu powyższej dwójki olbrzymów XX-wiecznej literatury (w latach 40. tajemnica tożsamości Domecqa utrzymywała się przez kilka lat, niepokojąc argentyńską publiczność).

Wydawnictwo Universitas opublikowało w jednym tomie dwie książki owego widmowego Domecqa – Kroniki (wznowienie z nowym opracowaniem przekładu z 1985 r.) oraz Sześć zagadek dla don Isidra Parodiego (po raz pierwszy po polsku).

Przypomnijmy: Kroniki to zbiór tekstów krytycznych, w których nieistniejący, obłąkany Domecq omawia nieistniejące, absurdalne dzieła sztuki lub twórczość nieistniejących, obłąkanych pisarzy. Jest to niewiarygodny popis stylu, piekielnie inteligentnej karykatury erudycji i wyszukania, przekomiczna satyra na środowiska oraz trendy literackie i artystyczne. Już krótka dedykacja wyznacza ironiczny ton książki: „Trzem wielkim zapomnianym: Picassowi, Joyce’owi, Le Corbusierowi”.

Borges i Bioy Casares zabierają czytelnika na przekomiczną pompę wyobraźni, torpedując ilością zachwycających konceptów: ich urojony krytyk Domecq, zawsze pełen zachwytu i podziwu, omawia m.in. najnowszą, radykalnie niefunkcjonalną architekturę (ślimakowate schody prowadzące do ślepych ścian i uciętych mostków, drzwi otwierające się do studni); plagiatorów, których nazywa genialnymi innowatorami, ponieważ rozszerzyli pojęcie jednostki literackiej z cytatu na całość dzieła; prozaika, który z nienawiści do metafory ogranicza się w swoich dziełach do jednego słowa, osiągając maksimum dosłowności (jego książka Księżyc zawiera tylko jedno słowo: księżyc); wklęsłe rzeźby; najnowszą modę polegającą na chodzeniu nago, z ciałem pokrytym farbą, która imituje odzież; jak i minimalistyczne wynalazki nowej kuchni, która na wzór geometrycznej sztuki abstrakcyjnej ogranicza się do podstawowych pięciu smaków, serwowanych w pigułkach.

Sześć zagadek dla don Isidra Parodiego to pierwszy utwór prozatorski samego nieistniejącego Domecqa, zbiór sześciu parodii opowiadań kryminalnych w stylu Chestertona; jeśli jednak zwrócić uwagę na fakt, że Chesterton sam parodiował klasykę tego gatunku, to mamy tu do czynienia z parodią parodii. Pod względem stylu Domecq jest taki sam jak w Kronikach – brawurowy, zabawnie górnolotny, doskonale precyzyjny we frazie i w doborze metafor. Tytułowy don Isidr Parodi to specyficzny detektyw: jest detektywem amatorem niesprawiedliwie skazanym na uwięzienie. Do jego celi przychodzą osobliwe postacie (pomyleni poeci, egzaltowane damy, groteskowo skromni obcokrajowcy), aby przedstawić bełkotliwą historię zbrodni (Umberto Eco, jeden z wielbicieli Sześciu zagadek…, w swoim zbiorze esejów Po drugiej stronie lustra twierdził wprost, że ci bohaterowie to półidioci). Chaotyczne opowieści, pełne absurdalnych dygresji, zdają się nie mieć sensu, lecz don Isidr Parodi, cierpliwie ich wysłuchując, każdorazowo za pomocą abdukcji doprowadza do sensacyjnego i niesamowitego rozwiązania złożonej zagadki. Niewykluczone jednak, że ów detektyw robi sobie żarty z poszkodowanych bohaterów, tworząc fikcyjne wyjaśnienie dopasowane do porozrzucanych faktów. I tym samym detektyw, a także Bustos Domecq, Borges i Bioy Casares robią sobie żarty z nas, czytelników…

Z pewnością niektóre z prześmiewczych podtekstów obu książek Domecqa umykają dzisiejszym polskim czytelnikom, nieobeznanym z językiem i kulturalnym środowiskiem Buenos Aires lat 40. Ale to nie szkodzi: jeśli chwycimy za KronikiSześć zagadek…, lekcja wielkiej literatury, która bawi i uczy wyobraźni, i tak zostanie nam udzielona.

 

 

Czytaj również:

Szkielet historii i ciało teraźniejszości Szkielet historii i ciało teraźniejszości
i
Mieczysław Wasilewski, rysunek z archiwum
Przemyślenia

Szkielet historii i ciało teraźniejszości

Paulina Małochleb

Teraźniejszość może być przybliżana i tłumaczona poprzez opowieści o przeszłości. Jednak tego typu narracje niosą ryzyko, że zostaną niezrozumiane i zinterpretowane tylko jako dawne dzieje. 

„A zatem nie ma już »teraz«, ponieważ przeszłość pochłonęła teraźniejszość, zamieniła ją w ciąg obsesyjnych powtórzeń, a to, co wydawało się nowe – co wydaje się dziać teraz – jest jedynie odgrywaniem jakiegoś ponadczasowego schematu” ‒ pisał w zbiorze esejów Dziwaczne i osobliwe Mark Fisher, filozof i teoretyk kultury. W elegijnym tekście opublikowanym tydzień po jego śmierci w 2017 r. na stronie „Guardiana” Simon Reynolds stwierdził, że dla młodszych pokoleń najważniejsza była teza Fishera dotycząca prywatyzacji cierpienia psychicznego – dokonanej przez praktyki kapitalistyczne i polegającej na przekonaniu, że to jednostka ponosi pełną odpowiedzialność za stany psychoemocjonalne. W ten sposób problem dotykający milionów staje się ich własną sprawą, na którą system nie ma wpływu i za którą nie odpowiada. Dla polskich czytelników blog Fishera – o nazwie K-punk – prowadzony na początku lat dwutysięcznych nie był z pewnością tak ważnym punktem odniesienia jak dla brytyjskich odbiorców, ale jego tezy krążą i w systemie coraz bardziej drapieżnego kapitalizmu, strojącego się w szatki work-life balance, brzmią coraz mocniej.

Czytaj dalej