na razie boję się, że za mało się śmierci boję
lecz przyjdzie czas, że będę tuż obok
zasypiać spokojnie i więcej:
będę zasypiać tak, jak wówczas
kiedy nie przypuszczałam nawet
że można też rano nie otworzyć oczu
marzyłam wtedy
że umiera się tylko za dnia
wśród najbliższych
będzie nam wtedy ciepło, jasno
świeci łagodne słońce
nie trzeba doglądać nieba
dzieci dorosłe, mąż pogrzebany
szczęśliwie odszedł przede mną
nawet nie wiedział o tym
leżę spokojna
nie ma nic do zrobienia
znowu nieznana jest data
gdy trawa przestanie rosnąć
dzieci nie czeka wojna
wnuków nie czeka władza
życzę im, by nie wiedziały
że nadzieję rozsądnie poskramiać
a teraz patrzą na mnie
jakby nie miały tajemnic
zamykam oczy
znów jestem mała
nie mogę się odwzajemnić
Komentarz autorki:
Ten wiersz ukaże się niedługo w książce Na próbę, którą pisałam, poszukując obrazów, które dają jakąkolwiek nadzieję. To jest właśnie moja próba, poetycki eksperyment budzenia uczuć i myśli lepszych niż rzeczywistość. Nadzieja to dość górnolotne słowo, lecz bez niej nie dałoby się nawet wstać rano z łóżka. Tymczasem w wierszu mała można się do łóżka całkiem spokojnie położyć, a ów spokój nie ma nic wspólnego z nadzieją na życie po śmierci. Trudno to wytłumaczyć, więc używam poetyckich obrazów. Ale nie wymyślam ich po to, by ilustrować myśli. Obrazy towarzyszą mi wcześniej, często latami, czasem od dziecka, a spisywanie ich w wierszach odkrywa je także dla mnie.