
„Mapa jest kłamstwem na temat rzeczywistości. Mapa jest selekcją, podobnie jak każde inne dzieło sztuki” – pisze w swojej najnowszej książce Tomasz Różycki. Jednocześnie każda z map jest tekstem, w którym odbijamy się jak w lustrze. O relacjach pomiędzy kartografią, literaturą a życiem z autorem zbioru esejów Próba ognia. Błędna kartografia Europy rozmawia Grzegorz Przepiórka.
Grzegorz Przepiórka: Jeśli książkę porównać do rzeki, to źródłem, z którego wypływa Próba ognia. Błędna kartografia Europy, jest dziecięca fascynacja mapami. Która z nich urzekła Pana najbardziej?
Tomasz Różycki: Niezwykłą kolekcję map miał w domu mój wujek. Udawało mu się je kupić, choć w księgarniach były one wtedy rzadko spotykane. Jedną z nich była mapa Australii, nad którą spędziłem bardzo wiele czasu. Pamiętam też zestaw z „National Geographic”, który wydawał mi się piękny pod każdym względem – faktury, kolorów, czcionki, jaką były zapisane nazwy miejscowości czy rzek. Dla mnie to był przedmiot luksusowy i magiczny.
Magiczny?
Podczas gdy Polska była krajem zamkniętym, dającym ograniczoną możliwość podróżowania, mapy pokazywały fantastyczne krainy, o których jedynie się słyszało lub których nazwy właśnie dzięki mapom można było zobaczyć. Dla mnie te nazwy również były fascynujące, działały na wyobraźnię, zachęcając do fantazjowania, np. na temat