Marzenia dzieci
i
zdjęcia podopiecznych Fundacji Element 65
Doznania

Marzenia dzieci

Joanna Kinowska
Czyta się 9 minut

Cztery dekady. Dwa pokolenia. Czy dzieci z roku 1970 i 2009 miały podobne marzenia? Czy dzieci zawsze są dziećmi? 

O CZYM MARZYSZ?

W 1970 r. pani Helena Radlińska, nauczycielka w Szkole Podstawowej w Wojkowicach (powiat Katowice), zadała dzieciom wypracowanie na temat: Moje największe marzenia.

Chciałbym jechać do Kanady. Zawsze bym się wykąpał na brzegu morza. Widziałbym dużo zwierząt. Miałbym dużo pieniędzy. Osiadłbym w pięknym mieście Ottawa. Miałbym dom i swoją taksówkę „Rekord”. 
Miałbym żonę i jedno dziecko. Imię żony Maryla, a dziecka Michał.

Mirosław K., kl. VI

Moim największym marzeniem jest mieszkać w dużym lesie, gdzie jest spokój i tylko słychać śpiew ptaków i szmer liści. Mieć małą rudą wiewiórkę, duży sad różnorodnych owoców i bardzo dużo różnokolorowych kwiatów rosnących przed domem. Chciałabym mieć studnię koło domu i ciągać z niej kryształową wodę. Moim jeszcze jednym bardzo dużym marzeniem jest żyć zawsze i nigdy nie chorować.
Iwona S., kl. VI

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Chciałabym, aby moje miasto było najpiękniejsze ze wszystkich, by wszystkie drogi były polane asfaltem, krawężniki pomalowane na biało, na trawnikach rosłyby różne kolorowe kwiatki. Chciałabym także, aby w sklepach nie było sklepowych, tylko ludzie obsługiwali się sami. Pragnęłabym także, aby każdy miał dużo pieniędzy.
Krystyna B., kl. VII

Są wśród uczniów takie lenie, że gdy pada deszcz czy za ciężka teczka, to do szkoły już nie chcą iść. Aby temu zapobiec, chciałabym, aby wynaleziono takie malutkie samochodziki, że gdyby powiedziało się jakieś słowo, to powiększałby się, a gdyby powiedziano inne, chowałby się w malutkim pudełeczku. I tak czy to deszcz, czy ciężka teczka, każdy poszedłby do szkoły. Drugim moim marzeniem jest, aby każdy uczeń miał taki mały mózg elektronowy, który zawsze pamiętałby, co jest zadane. I gdyby ktoś zapomniał czegoś odrobić, to w nocy go z łóżka ściągnął. Myślę, że gdyby moje marzenia się spełniły, każdy bez wyjątków bardzo dobrze by się uczył.
Tomasz S., kl. VII

Wszystkie dzieci, jak to bywa, miewają różne marzenia. Jedne chcą być wielkimi ludźmi, jak aktorami, śpiewakami, inne marynarzami i kapitanami statków. Ja mam tylko jedno marzenie: uratować życie komuś.
Jeremiasz J., kl. VII

Moim największym marzeniem jest własny ogród botaniczny, w którym byłoby dużo drzew owocowych z krajów tropikalnych i wiele zwierząt z Afryki i Australii, oraz oswojone węże i krokodyle. Węże i krokodyle pilnowałyby mi domu. Aby w czasie mojej nieobecności nie pokąsały kogoś, ogrodziłbym dom cieniutką stalową siateczką oraz ostrymi kolcami. Cała ta sfora zwierząt byłaby mi podległa. Drugim moim marzeniem jest posiadanie stadniny wytresowanych koni. Konie te wypożyczałbym na wyścigi konne. Z każdego wyścigu otrzymywałbym dużą kwotę pieniędzy. Konie te umiałyby prosić, przynosić gazetę w pysku i wiele praktycznych rzeczy. Trzecim moim marzeniem jest posiadać piękny samochód kosmiczny. Rakietą dostałbym się na Księżyc, gdzie jeździłbym i badał powierzchnię księżyca. Przez cały czas trwania pobytu zrobiłbym wiele ciekawych zdjęć.
Zenon Z., kl. VII

Po liceum pójdę do szkoły morskiej. Kapitan statku moim zdaniem musi być to człowiek odważny, inteligentny. Dlatego po skończeniu tej szkoły morskiej starałabym się zostać kapitanem. Chciałabym, aby statek dowodzony przeze mnie mógł pływać po wszystkich morzach i oceanach. Chciałabym być jedną z najsławniejszych kobiet na kuli ziemskiej. Pragnęłabym, aby widząc mnie w mundurze idącą ulicami mojego miasta, ludzie mijający mnie patrzyli z uznaniem.
Ewa P., kl. VII

Pragnąłbym zdobyć nagrodę Nobla za wynalezienie aparatu, który by oczyszczał powietrze z różnych pyłów, gazów i dymów. Czytałem w gazecie, że jeśli nie zlikwiduje się wszystkiego, co zanieczyszcza atmosferę, to może zabraknąć tlenu nawet za kilka lat. Chciałbym przeżyć przygody z piratami na morzu, być kowbojem, Indianinem, Panem Wołodyjowskim. Marzę o zwiedzeniu różnych krajów. Nigdy nie chciałbym wojny. Pragnąłbym mieć wszystkiego pod dostatkiem. Ale największe moje pragnienie jest być zdrowym, żyć setki lat i być inżynierem lub kapitanem.
Wojciech K., kl. VII

Moim największym marzeniem jest mieć swój własny pokoik, w którym by był bujany fotel, biblioteczka, w której byłyby ciekawe książki. Uczyć się grać na fortepianie. Jechać gdzieś za granicę, np. do Anglii. Mieć własne wrotki i łyżwy. Chciałabym mieszkać nad morzem. Jechać statkiem, mieć same piątki w dzienniku. Chciałabym mieć nowe buty kozaczki i lakierki. Mieć ładne sukienki, własny samochód i ogród, w którym by rosły przeróżne rodzaje kwiatów. Chciałabym mieć suknie balowe, futra i chciałabym jechać na Księżyc. Mieć kolorowy telewizor, biżuterię, przeróżne brylanty. Ale te marzenia się chyba nigdy nie spełnią.
Maria K., kl. VI 

Moje największe marzenie to skończyć szkołę podstawową i iść do szkoły zawodowej. Szczęśliwie skończyć ze szkołami. Następnie chciałabym wyjeżdżać za granicę i zostać modelką. Moim marzeniem byłoby to, żeby mój brat został piosenkarzem, bardzo bym była zadowolona. Chciałabym mieć męża z filmu Trzech Muszkieterów.
Urszula K., kl. VII


W latach 2008-2009 Fundajca Element 65 zrganizowała warsztaty fotograficzne dla dzieci. Na zakończenie uczestnicy odpowiedzieli na pytanie, jakie jest ich największe marzenie. 

Marzę o samochodzie Nissan Skyline, najbardziej podrasowanym, marzę jeszcze, żeby jeździć tym nissanem w nielegalnych wyścigach, kiedyś nie wolno było mieć za bardzo tuningowanego samochodu, bo były sprowadzane nielegalne części, a teraz są modne i są legalne.
Rafał, 12 lat

Marzę, żeby w mojej rodzinie każdy był szczęśliwy i żeby nic złego się nie stało.
Marlena, 13 lat

Chciałbym, żeby mnie taki wrestlingowiec jak John Cena nauczył walczyć, chciałbym zostać wrestlingowcem, tylko to trochę trudne jest, bo trzeba przenieść się do Ameryki. Jeszcze lubię takiego jednego wrestlingowca – Reya Mysterro – on jest Meksykaninem.
Rafał „Garnek”, 13 lat

Marzę o tym, żeby w przyszłości mieć dobrą pracę. Żeby moja rodzina była bardzo zdrowa, żeby miała dobry humor.
Weronika, 12 lat

Marzę o zostaniu nad morzem na całe życie.
Monika, 10 lat

Marzę o tym, żeby być fryzjerką, bo lubię czesać i robić fryzury.
Agnieszka, 12 lat

Marzę, żeby wyjechać poza granicę Polski, do Włoch albo do Londynu, bo słyszałem, że we Włoszech dobre spaghetti robią, a w Londynie dużo jest starych domów. I w ogóle dużo jest rzeczy takich fajnych…
Dominik, 11 lat

Chciałabym jeździć konno. Żeby mieć swojego konia w przyszłości, żeby mieć swoją stajnię.
Ola, 13 lat

Autorzy zdjęć: Justyna Abratkiewicz, Agata Baranowska, Natalia Chang, Marcin Dziedzicki, Rafał Garnecki, Dominik Gocławski, Rafał Grzywacz, Michał Grzywacz, Rafał Kamiński, Grzegorz Kozłowski, Kasia Linka, Marlena Mucharska, Agata Mucharska, Paweł Mucharski, Weronika Pawelec, Ewelina Pierścińska, Sylwia Pierścińska, Adam Pierściński, Mateusz Poślada, Igor Poślada, Piotrek Przeździecki, Aneta Przybylska, Kamil Przylicki, Natalia Rozum, Martyna Sawicka, Asia Skrzecz, Karol Sobiecki, Magda Sołtysiak, Sebastian Sołtysiak, Artur Sołtysiak, Agnieszka Stańczyk, Monika Stańczyk, Klaudia Szatkowska, Natalia Szewczyk, Weronika Szewczyk, Grzegorz Szewczyk, Agata Sztrefling, Kamila Ślesicka, Ola Wanat, Kinga Wesołowska


Beztroska 

Najwspanialszy czas utrwalony jest na fotografiach. Przyjmowanie pozy, poprawianie włosów i ubrania, przywoływanie uśmiechu – to przychodzi później, kiedy stajemy się świadomi upływania pięknych chwil, a na zdjęciach, które może obejrzą nasze wnuki, warto wyglądać ładnie. Wcześniej są szczery uśmiech, ogromna radość, wygłupy i żarty. 

Spacer w parku, czyli bieganie, skakanie, wygłupianie się, wspinanie na pomniki. Wizyta na lodowisku to nie tylko nauka jazdy na łyżwach, lecz także ściganie się, tarzanie po tafli i bardzo głośne śmiechy. Nie inaczej wyglądają odwiedziny w cyrku, rejs po rzece czy spacerowanie po mieście. Żaden dorosły spotkany na tej drodze nie może przejść obojętnie. Wszyscy się uśmiechają, rozmawiają, pytają i poznają. 

Zdjęcia mają ogromną energię. Jeszcze większą niż dzieci, które je wykonały. Nie sposób na nie spojrzeć bez uśmiechu, bez wspomnienia własnego dzieciństwa, jakiekolwiek by ono było. Patrzymy na zdjęcia i widzimy tylko ową beztroskę. Radość spotkania i wspólnej zabawy. 

Spotkania nazwano warsztatami fotograficznymi, a to oznacza przecież naukę umiejętności korzystania z aparatu – jak kadrować, jak mierzyć światło, jak nawinąć film. Zajęcia nie odbywały się w salach wykładowych, ale w parku i na statku. Fotografia po raz kolejny stała się pretekstem do spotkania, rozmowy, spędzenia czasu inaczej niż zwykle i przede wszystkim – do wspólnej zabawy.
Co zmieniły warsztaty fotograficzne w codzienności młodych ludzi, którzy przecież mają swoje obowiązki, problemy, pytania bez odpowiedzi? Nie nauczyli się przecież zawodu, nie dadzą im te zajęcia niczego, co można by wpisać do CV. Za kilka lat odnajdą te fotografie i uśmiechną się szczerze. A może będą nadal dokumentować świat wokół? 

Siła edukacji artystycznej nie polega na zmianie statusu, nabyciu umiejętności, wyuczeniu się twórczości. Wskazuje inną od dotychczas poznanych dróg do powiedzenia czegoś od siebie światu. Ten świat może nie chcieć słuchać ani widzieć, lecz nie to jest najważniejsze. Wracając do domu, po nudnym dniu w szkole, słuchając kłótni sąsiadów zza ściany, można zająć się sobą – albo przejrzeć takie zdjęcia, albo zrobić sobie fotografię. 

Fotografia amatorska jest zajęciem bardzo podobnym do zbierania znaczków, kapsli, figurek czy czegokolwiek innego. Jest kolekcjonowaniem chwil, zapamiętywaniem. To również zabawa i sposób spędzania czasu. 

Fotografia jest wszechobecna, bardziej niż kiedyś, wszędzie robimy zdjęcia. Dzieci nie pytają o pozwolenie, nie wymuszają pozy, nie każą się uśmiechać. Te fotografie są zupełnie inne niż dorosłych – nie tylko w niedoskonałości formalnej, ale także w doskonałości prawdy. Żaden profesjonalny fotograf lepiej nie przedstawi, na czym polega radość z bycia dzieckiem i zabawy z rówieśnikiem. I to jest właśnie fotograficzna beztroska.

Joanna Kinowska

 

Czytaj również:

Dzieci i ryby
Przemyślenia

Dzieci i ryby

Aleksandra Kumala

Nadine Labaki dała się poznać szerszej publiczności jako twórczyni kina kobiecego. W swoich dwóch poprzednich filmach (Karmel, Dokąd teraz?) opowiadała o losach kobiet – zarówno z jednostkowej, jak i wspólnotowej perspektywy. Obie produkcje cechowała specyficzna, sensualna aura; dominujące na ekranie ciepłe barwy harmonizowały z kompozycjami Khaleda Mouzanara (prywatnie męża Labaki). Za zasłoną niepozorności, za odmiennymi zwyczajami i normami społecznymi kryła się wspomniana już kobiecość – jeśli nie uniwersalna, to przynajmniej rozpoznawalna. Z bohaterkami można było się utożsamiać, mapować podobne doświadczenia. Sztuka opowiadania historii polegała tutaj na wysubtelnionym, niemal niedostrzegalnym oswajaniu tego, co pozornie odległe. Na zastępowaniu egzotyki swojskością.

Kafarnaum, najnowsze dzieło Libanki, pochodzi z zupełnie innego rejestru. Z epoki, w której, cytując Susan Sontag, „bycie widzem nieszczęść nawiedzających inne kraje jest jednym z najbardziej charakterystycznych przeżyć współczesności”. Reżyserka zdecydowanym gestem odcina się od dotychczasowej, sprawdzonej strategii delikatności. Główny bohater to tym razem 12-letni Zain (wybitny Zain Al Rafeea). Odsiadując wyrok w zakładzie poprawczym, przed obliczem sądu decyduje się wystąpić jako powód. Oskarża swoich rodziców o… sprowadzenie go na świat. Kuriozalna sytuacja? Ryzykowny chwyt? I jedno, i drugie. A jednocześnie efekt trzech lat przygotowań Labaki: wizyt w więzieniach, poprawczakach, ośrodkach detencyjnych, siedzibach stowarzyszeń. „Jeśli spytać te dzieci – wspominała twórczyni w jednym z wywiadów – czy cieszą się, że tu są, większość z nich odpowie, że nie”.

Czytaj dalej