Między rewolucjami Między rewolucjami
i
„Między rewolucjami”, reż. Vlad Petri; zdjęcie: materiały prasowe
Opowieści

Między rewolucjami

Mateusz Demski
Czyta się 12 minut

Film Vlada Petriego Między rewolucjami był jednym z najgłośniejszych tytułów 2. edycji Eurazja Film Festival. To historia dwóch identycznych niemal dziewczyn, z których jedna walczy o swoje prawa w Iranie, a druga w Rumunii. Jest to również opowieść o subtelnych i cudownych związkach między ludźmi.

Lato 1978 roku. Parę godzin po tym, jak samolot wystartował z lotniska w Bukareszcie, Maria wysyła list do Iranu. Rumunię dzieli od Iranu kilka tysięcy kilometrów.

Droga Zahro,

jak się masz? Czy doleciałaś cała i zdrowa? Trudno mi sobie uświadomić, że nie będziemy razem na ostatnim roku studiów. Bukareszt bez ciebie nie będzie już tym samym miejscem.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Po tym, jak odeszłaś, stałam tam, na jasnym chodniku. Kiedy odwróciłam się, by sobie pójść, zdrętwiały mi nogi, a drzewo obok mnie więdło w palącym słońcu. Jego cień stał się tak cienki… Stałam tam wystarczająco długo, by zobaczyć, jak lecisz nade mną. Wiem, w którą stronę odleciał samolot. Poleciał na wschód. Kiedy wrócisz?

Maria

W latach 70. XX wieku Maria i Zahra studiowały na Uniwersytecie Medycznym w Bukareszcie. Ich przyjaźń słynęła na całą akademię; były jak papużki nierozłączki. Jedna była Rumunką, druga Iranką. W tym czasie wiele dziewcząt z Bliskiego Wschodu wyjeżdżało na studia do Rumunii. Zahra była jedną z nich. Na ostatnim roku zdecydowała, że wraca do Iranu. W jej kraju działo się coś ważnego.

Tak samo niespodziewanie, jak pojawiła się w życiu Marii, zniknęła. Została po niej pustka. Na pożegnanie dziewczyny obiecały sobie, że jeszcze się zobaczą.

Tak zaczyna się Między rewolucjami, niezwykły found footage [film stylizowany na nagranie amatorskie – przyp. red.], w całości stworzony z materiałów i nagrań archiwalnych. Reżyser Vlad Petri nie ukrywa, że historia przyjaciółek z dwóch krajów, których drogi się rozdzieliły, to wymyślona przez niego opowieść, która nigdy się nie wydarzyła.

Ale wydarzyć się mogła.

„Między rewolucjami”, zdjęcie: materiały prasowe
„Między rewolucjami”, zdjęcie: materiały prasowe

Życie na podsłuchu

„Film wziął się z mojej rozmowy z mamą” – zaczyna Vlad.

Opowiadała mu o studenckich latach, kiedy kończyła naukę w komunistycznej Rumunii.  Kiedyś wyciągnęła album ze zdjęciami i pokazała Vladowi młodych ludzi, którzy śmieją się i wydurniają, wracając o świcie do akademików. Chciał zrozumieć, jaka była w młodości. Jakie miała marzenia. Co musiała znosić w tamtym czasie jako studentka.

Jednak ona nie chciała mu zbyt wiele powiedzieć.

Skoro nie otrzymał odpowiedzi na nurtujące go pytania, mógł sobie to tylko wyobrazić.

Po jakimś czasie trafił na jeszcze inne historie z tamtego okresu. Za komuny Rumunia prowadziła tzw. politykę otwartości wobec krajów należących do Ruchu Państw Niezaangażowanych. Kraj pod rządami Nicolae Ceaușescu przyjmował do siebie zagranicznych studentów na zasadzie wymiany – inżynierowie z Rumunii budowali fabryki na Bliskim Wschodzie, a młodzież stamtąd zapisywała się na studia w Europie.

Nie była jednak witana z otwartymi rękami.

Wszyscy obcokrajowcy znajdowali się pod stałą obserwacją rumuńskich służb specjalnych.

Vlad był zaskoczony, jak tajna policja Securitate ingerowała w prywatne życie ludzi. Agenci mogli być dosłownie wszędzie. Szczególnie interesowało ich, jak żyją studentki z Iranu. Według raportów pewnego wieczoru w jednym z akademików odbył się protest zorganizowany przez iracką młodzież, ponieważ funkcjonariusze pomylili ich z Irańczykami.

Robili zdjęcia z ukrycia, szukali haków.

W aktach rumuńskiej bezpieki, do których podczas pracy nad filmem dotarł Vlad, znalazła się notatka: „Nie można dopuścić do zawierania małżeństw między naszymi chłopcami a Irankami”.

W archiwum Securitate jest kilkanaście teczek sprzed 1989 r. dokumentujących prywatne życie młodych Iranek. Znalazły się w nich dane osobowe dziewczyn, ich adresy, prywatna korespondencja. Wygląda to tak, jakby studentki popełniły ciężkie przestępstwo.

Vlad pomyślał, że któraś z tych dziewcząt mogłaby przyjaźnić się z jego matką. Obie mogły tęsknić podczas dłuższej rozłąki. Obie mogły utknąć między dwiema rewolucjami, w dwóch różnych miejscach na Ziemi.

Podobnie jak on sam.

Vlad urodził się, gdy w Iranie trwała rewolucja islamska.

Kiedy miał 10 lat, w jego rodzinnym Bukareszcie wybuchła kolejna rewolucja.

Rewolucja jest kobietą”

To również pokazuje film Vlada Petriego. W 1978 r. Iranki wracały masowo z Rumunii do domu. Chciały być częścią zmiany, która dokonywała się w Teheranie. Na ulicach zbierały się tłumy, wszyscy zaciskali pięści, krzycząc: „Precz z szachem!”. Widać to w filmie: hałas był tak głośny, że ludzie nie mogli usłyszeć nawet własnego głosu, ale paradoksalnie to dawało im przekonanie, że wreszcie ten głos odzyskali.

Nie mieli zamiaru dłużej się bać.

Kobiety rozwijają transparenty z napisem: „Ta rewolucja jest kobietą”. Jak się później okaże, to one odegrają kluczową rolę w trakcie protestów 1979 roku. Zaangażują się w partyzantkę, obalą monarchię i poprą republikę islamską w referendum. Chcą, żeby było lepiej. Ale czy tak się stanie?

Ambaras historii jest taki, że szach Mohammad Reza Pahlawi, dyktator odpowiedzialny za brutalne zwalczanie opozycji oraz inwigilowanie obywateli, miał wkład w emancypację irańskiego społeczeństwa. To za jego rządów kobiety nie musiały zasłaniać twarzy w miejscach publicznych; mogły nosić się jak na Zachodzie. Przyznał im też prawa wyborcze. Pierwszy raz do urn poszły w 1963 roku. Od tamtej pory mogły sprawować funkcje publiczne czy robić kariery w sądownictwie. Podniesiono również dopuszczalny wiek wydawania irańskich dziewcząt za mąż.

„Te progresywne koncepcje i plan gospodarczej modernizacji Iranu na wzór zachodni przyniosły, paradoksalnie, jeszcze większe rozwarstwienie społeczne. W latach 70. ludzie masowo przenosili się do Teheranu z obszarów wiejskich. Wyjeżdżali z nadzieją na lepszy los, ale nigdy nie poczuli się współuczestnikami zmian. Wielu z nich żyło w biedzie, wokół miasta zaczęły tworzyć się slumsy, a inflacja poszybowała w górę. Napięcie, poczucie bezsensu i pogarszających się warunków życia było wyczuwalne” – wyjaśnia Vlad.

Owe nastroje wykorzystali szyiccy przywódcy religijni, nawołując do obalenia monarchii.

Po rewolucji 1979 r. prawo się radykalizuje. Islam staje się religią oraz ideologią państwową. Ma wpływ na prawo, gospodarkę, obyczaje, moralność. Ludzie o liberalnych i lewicowych poglądach nie zgadzają się jednak na taki porządek, mają swoją wizję Iranu opartą na idei świeckiej tożsamości, którą próbują przeforsować po przewrocie. Nie przynosi to skutku.

Dla wielu nowoczesnych, postępowych rodzin rząd ajatollahów będzie koszmarem.

Nowa władza nakazuje kobietom zasłanianie twarzy w miejscach publicznych i ogranicza prawa, które uzyskały za czasów szacha. Większość Iranek znika pod muzułmańskim czadorem. W Islamskiej Republice Iranu za brak nakrycia głowy grozi kara 74 batów.

Farrokhroo Parsa, ministra edukacji i pierwsza kobieta w rządzie Iranu, zostaje rozstrzelana za aktywizm na rzecz praw kobiet i odmowę założenia czadoru.

Nie tak wyglądały nadzieje i marzenia Zahry oraz wielu innych studentek w jej wieku, które były przekonane, że walczą o bardziej egalitarne, uczciwe, bezpieczne państwo. Po latach mówią: „Maszerowałyśmy po inny Iran”.

Łudząco podobne demonstracje mają miejsce 10 lat później w Rumunii. Kobiety na ulicach rozdają ulotki nawołujące do obalenia komunizmu. Któraś wdrapuje się na czołg. Udział kobiet w rewolucji z końca 1989 r. był fenomenem. W przeciwieństwie do Iranek wywalczyły sobie dzięki niej miejsce w świecie.

Wcześniej nie było o tym mowy, mężczyźni narzucali im role do odegrania. Vlad wykorzystał w filmie propagandowe nagrania, które pokazywano w rumuńskiej telewizji. „Ten rok dedykujemy wszystkim paniom, które robią to samo, co zawsze: dają życie, żyją szczęśliwie, ciężko pracują w domu, myślą” – czyta lektor.

Przy słowie „myślą” kamera robi zbliżenie na prasującą kobietę.

Wiele obywatelek Rumunii zapragnęło zmian, wyzwolenia z kieratu, odrzucenia patriarchalnego języka i takich wyobrażeń o świecie. Vlad zapamiętał ten czas całkiem dobrze, miał 10 lat, kiedy wybuchła rewolucja. Dziecięce oczy dostrzegły jednak coś innego.

„Telewizja nadawała dwie godzinny dziennie, między 20.00 a 22.00 – wspomina. – Pierwsza godzina to był sam Ceaușescu. Potem piosenki patriotyczne. Bardzo się przy tym nudziłem. Każdego dnia to samo. Kreskówki leciały przez pół godziny w soboty. A kiedy nadeszła rewolucja, to transmitowali je cały dzień, całą noc. Nagle w moim życiu zdarzyło się coś zupełnie nowego”.

Największym przeżyciem był dla niego moment, kiedy zobaczył ciężarówkę z logo Pepsi. Takie samochody pojawiły się na ulicach chwilę po obaleniu dyktatury. Nigdy czegoś podobnego w Rumunii nie widziano. Równie dobrze na Ziemi mogli wylądować kosmici.

Jednak wiele obrazów z tamtego czasu później mu się śniło. Nie mógł pozbyć się z pamięci widoku Ceaușescu i jego żony, mieli krew na twarzach. Telewizja wyświetlała ich zdjęcie na okrągło, by wystraszyć obywateli i położyć kres rewolucji.

„Między rewolucjami”, zdjęcie: materiały prasowe
„Między rewolucjami”, zdjęcie: materiały prasowe

Zanik

Droga Zahro,

ostatnio dużo o nas myślałam. Chciałabym, żebyśmy mogły stanąć twarzą w twarz. Spojrzeć na siebie, porozmawiać. Powiedzieć sobie te wszystkie rzeczy. Chciałabym, żebyśmy mogły zacząć wszystko od nowa.

Nie pamiętam twojego głosu. Kiedy wyobrażam sobie, że do mnie mówisz, nie jestem pewna, czy słyszę ciebie. Czasami myślę, że to mój własny głos. Tylko ja w mojej głowie. I to mnie przeraża.

Patrzę na nasze zdjęcia. Zawsze byłyśmy tak blisko siebie, że łatwo mi jest wyciąć z nich nasze sylwetki. Chcę je powiększyć, bo zanikają. Coraz częściej zastanawiam się: kiedy ludzie zaczynają zanikać na fotografiach?

My znikamy razem.

Maria

Maria i Zahra już nigdy się nie zobaczą.

Na pytanie, czy nie czuł pokusy, by doprowadzić do ich spotkania, Vlad odpowiada, że dużo o tym rozmyślał. Zahra mogłaby przylecieć do Bukaresztu, wrócić pamięcią do studenckich czasów. Zobaczyć, jak przez te wszystkie lata zmieniała się Rumunia. Raz jeszcze spotkać się z Marią. Tylko czy po tak długiej rozłące można mieć jeszcze sobie coś do opowiedzenia?

Tymczasem przez Iran właśnie przetacza się kolejna rewolucja.

Kobiety znowu wychodzą na ulicę, jak robiły to pół wieku wcześniej. Kierują nimi inne pobudki. Dwa lata temu Iranki zaczęły protesty po zabójstwie Mahsy Amini, 22-letniej Kurdyjki zatrzymanej przez policję obyczajową w Teheranie za zbyt luźno założony hidżab.

Została skatowana na posterunku.

Pokolenie ’79 przyjęło islam jako ideologię państwową i odizolowało się od Zachodu. Dla młodych to relikt epoki, chcą inaczej budować swoją tożsamość.

„Każda rewolucja jest w pewnym sensie zawsze taka sama” – mówi Vlad. Kiedy pokazywał film w Indiach, publiczność widziała w nim relację między Indiami a Pakistanem.

Czasami po seansie podchodzą do Vlada widzowie i mówią: „To się przecież mogło wydarzyć u nas”. Słyszy te słowa w wielu miejscach. Bukareszt można zmienić na Lizbonę, pod Teheran podstawić Gdańsk. Rewolucje mamy na całym świecie.

Dodaje, że pomimo innych czasów irańskie kobiety również dziś wykrzykują hasła, które były bliskie Zahrze: „Kobieta! Życie! Wolność!”.


Vlad Petri:

Rumuński reżyser, scenarzysta i operator. Po ukończeniu National University of Theatre and Film w Bukareszcie zaczął studia z antropologii wizualnej i medialnej na Freie Universität w Berlinie. Debiutował filmem Gdzie jesteś, Bukareszcie? (2014) o antyrządowych demonstracjach z 2012 roku. Między rewolucjami (2024), jego drugi pełny metraż, miał premierę na festiwalu w Berlinie, gdzie zdobył nagrodę FIPRESCI.

Czytaj również:

Kobieta na wojnie Kobieta na wojnie
i
Fotos z filmu "Wysoka kobieta"; zdjęcie: materiały promocyjne
Opowieści

Kobieta na wojnie

Rozmowa z Kantemirem Bałagowem
Mateusz Demski

Postanowiłem opowiedzieć o zupełnie innej wojnie. O wojnie, której nigdy nie opisano w szkolnych podręcznikach. Opowiedzieć o roli kobiet w tych strasznych czasach. Dać im prawo do zabrania głosu, ukazać ich rany, przelane łzy, co bez wątpienia jest ważną częścią naszej historii. A co przez lata pozostawało nieznane, zapomniane lub ukryte – mówi Kantemir Bałagow, reżyser i scenarzysta filmu „Wysoka dziewczyna”, który zdobył nagrodę za najlepszą reżyserię oraz nagrodę Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych (FIPRESCI) w prestiżowej sekcji Un Certain Regard w ramach tegorocznego festiwalu w Cannes. Rozmawiał Mateusz Demski.

Mateusz Demski: W Wysokiej dziewczynie nawiązujesz do prawdziwych sytuacji rosyjskich kobiet w czasie i po zakończeniu II wojny światowej. Pamiętasz moment, kiedy zdecydowałeś się o tym opowiedzieć?

Czytaj dalej