Oto kompendium prawdopodobnej przyszłości dla każdego. Lepiej przeczytać tę książkę, nim staniemy się nieśmiertelni. A to już za chwilę.
Przyszłość to takie coś, co do końca XX stulecia niosło głównie nadzieję i wiarę w bezgraniczne możliwości człowieka. I co w XXI wieku dziwnie przemieniło się w litanię zmartwień i lęków płynących z owych możliwości. Słowo „jutro” i jego scenariusze biotechnologiczne, klimatyczne czy wirtualne wykroczyły poza ramy gatunku science fiction, by niepostrzeżenie stać się naszą prozą codzienną, a jednocześnie nam spowszedniały i zaczęły straszyć. A to wizją robotów odbierających nam pracę i sens istnienia, a to prognozą nadejścia modyfikacji wewnątrzkomórkowych mogących bezpowrotnie zmienić istotę człowieczeństwa (o ile takowa istnieje) albo nadejściem inteligentnych wojen czy wreszcie – zagładą gatunku znanego dotąd jako homo sapiens.
Wszystkie te nadmuchane balony zręcznie przekłuwa Grzegorz Lindenberg – socjolog i rodzimy innowator świata mediów oraz firm technologicznych. W niewielkiej książce Ludzkość poprawiona, skrojonej w sam raz na możliwości przeciętnego współczesnego umysłu (mam tu na myśli możliwości przyswajania złożonej wiedzy w jednostce zawsze deficytowego czasu), zajmuje się najważniejszymi elementami postępu, który w namacalny sposób i w niedalekiej perspektywie (najbliższe 30 lat) wysadzi nas z siodła, w którym jedziemy od kilku stuleci.
Warto spędzić z tą lekturą wieczór lub dwa (dłużej nie zajmie) z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze to ultrarzadki w Polsce przykład erudycji technologiczno-naukowej, wysiłku skompilowania i przetrawienia dość skomplikowanej wiedzy, a następnie przełożenia jej na język nie tylko pojmowalny, ale wciągający, sprawiający czytającemu frajdę. Lindenberg pisze, co z nami będzie, jak opowieść przygodową. Przesyca ją optymizmem, rysuje pogodny obraz nadchodzących z wysokim prawdopodobieństwem zmian. Nie ma tu nic z futurologicznej naiwności – są fakty, dowody triumfów, przełomowe odkrycia, doskonalone mechanizmy i nowe dane, które skłaniają do spoglądania na nas z rodzajem dumy i zdrową dawką nadziei.
Sporo w tej opowieści konkretów i przykładów, klarownie wyłożonych zjawisk i badań, ale równie dużo rozważań – o cieniach i szansach rozwoju nauk wszelkich, o tym, co właściwie oznaczać będzie dla nas nieśmiertelność i co zrobią z czasem wolnym setki milionów ludzi pozbawionych nudnej pracy przez inteligentniejsze i bardziej wydajne maszyny. Lindenberg wyważa obawy i entuzjazm, rysuje perspektywę pogłębionych nierówności społecznych, w których pracę, zdrowie, długowieczność i pieniądze zachowują elity – ludzie już zamożniejsi, lepiej wykształceni, wykonujący unikatowe zawody i mający dostęp do drogich zabiegów. Ale pokazuje też realne perspektywy uniwersalnych korzyści – zwiększenia się liczby czasu wolnego na skutek przejęcia mechanicznych, „bezmyślnych” czynności zawodowych przez maszyny, rysuje horyzont ludzkości pochłoniętej słodkim nieróbstwem, a finansowanej właśnie z uwspólnionych zysków wypracowanych przez roboty.
Dużo uwagi autor poświęca mechanizmowi CRISPR/Cas9, odkrytemu zaledwie kilka lat temu, a umożliwiającemu szybką, niedrogą i łatwą modyfikację zespołów genów w dowolnym organizmie. Opisuje dokładnie, jakie szanse to odkrycie daje w zakresie leczenia nieuleczalnych dziś chorób i szerzej, w odnawianiu naszych organizmów tak, byśmy, żyjąc coraz dłużej, cieszyli się zdrowiem dziś utożsamianym wyłącznie z młodością. Ten sam mechanizm pozwoli ludziom zupełnie inaczej, zdrowiej i efektywniej produkować żywność, unikać chorób w ogóle lub skutecznie je leczyć. Ale może też posłużyć do stworzenia broni biologicznej i otwarcia nowych wymiarów terroryzmu. Lindenberg wskazuje, że zdolność modyfikowania własnych genów jest największym wyzwaniem – wymaganiem dojrzałości – przed jakim stanęła ludzkość.
Drugim świetnie poprowadzonym wątkiem jest istota i rozwój sztucznej inteligencji, a także jej przyszłych form, to jest perspektywy stworzenia komputerów tak inteligentnych jak ludzie, zdolnych – jak my – do skomplikowanych procesów samodoskonalenia. Autor pokazuje, co sztuczna inteligencja już umie, w czym już człowieka przerasta i jakie jej słabości wydają się możliwe wkrótce do ulepszenia. No i co będzie, gdy inteligentniejsze od nas istoty zaczną się jeszcze szybciej doskonalić?
Lindenberg zatrzymuje się dokładnie tam, gdzie dobrze udokumentowany aktualny stan trendów pozwala tworzyć zdroworozsądkowe przewidywania. A zamiast sączyć złowieszcze – i nieco już przeżute – tezy, szykuje dla czytelnika wspaniałe ćwiczenie z myślenia. To książka, która ucieszy czytelników Homo deus Harariego czy Factfulness Roslinga.
Konia z rzędem, że każdy po tej lekturze bardziej polubi człowieka, którym jest, i tego, którym się stanie.