Polska Ludowa. Początek lat 60. XX w. Milicja Obywatelska ma problem. Demony wojny nie są publicystycznym zwrotem, a namacalnym problemem. Podobnych, paranormalnych spraw może być więcej. Zwykli funkcjonariusze nie poradzą sobie z nimi. Dlatego powstaje Wydział 7. W otwierającym serię komiksie Operacja Totenkopf do zaprawionego w bojach majora i dominikanina egzorcysty dołącza młody milicjant Wilk (jego teczka skrywa tajemnicę). Razem muszą stawić czoła duchom pacjentów szpitala psychiatrycznego, których wymordowali podczas wojny Niemcy. Fabuła w dużej mierze ma charakter ekspozycyjny, przez co śledztwo nieco traci na dynamice, ale i tak perypetie Wydziału 7 są bardzo obiecujące. Jednak poprzeczkę zawiesza dopiero naprawdę wysoko Larinae, czyli druga odsłona cyklu, w której czytelnik zostaje już wrzucony w środek intrygi, a do zespołu dołącza doświadczona patolog, żeby pomóc rozwikłać sprawę tajemniczych morderstw cudzoziemców. Czas nagli, bo śmierć dewizowych gości źle wpływa na reputację kraju, tym bardziej że zwłoki wyglądają jakby coś je zeżarło od środka… Pomysłodawcy serii Marek Turek i Tomasz Kontny (który jest też jej scenarzystą) wyszli daleko poza proste połączenie kapitana Żbika z Hellboyem i BBPO. Wydział 7 nie jest też naśladowaniem Z Archiwum X. Nieco bliżej mu do 07 zgłoś się, ale w wersji bez nadbohatera, jakim był Borewicz, i apoteozy milicji jako instytucji. Efektem jest nowocześnie zrealizowana kryminalna seria, której atutami są świetne osadzenie w realiach PRL-u i groza zakorzeniona jednocześnie w mitologii słowiańskiej i historii Polski. Dobrze wypada też warstwa graficzna, a uwagę przykuwa zwłaszcza ciekawa kreska Krzysztofa Budziejewskiego. Czekam niecierpliwie na trzecią część zatytułowaną Żywa woda!