Moja walka o dobry klimat Moja walka o dobry klimat
Opowieści

Moja walka o dobry klimat

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 2 minuty

Najnowszy zbiór rozpraw znanego i cenionego filozofa przyrody w całości poświęcony zmianom klimatycznym to jeden z największych skandali w literaturze ekologicznej ostatnich lat.

Po kilku pierwszych rozdziałach trafnie opisujących historię i tragizm wykorzystania w przemyśle paliw kopalnych, które zanieczyściły naszą planetę, autor przechodzi do analizy pojęcia dobrego klimatu i dosłownie – nie bójmy się tutaj użyć tego czasownika – idiocieje na naszych oczach.

„Najważniejszy jest dobry klimat” – deklaruje nasz znany filozof już w pierwszym zdaniu ostatniego rozdziału swojej książki. Ta niewinna formuła skrywa jednak osobliwą treść, bo co się okazuje? Profesor Barson przez „dobry klimat” rozumie nic innego jak dobrą zabawę w miłym towarzystwie. Z rozbrajającą szczerością oświadcza, że dla niego „dobry klimat” to głównie czas spędzony w akademiku (sic!) z grupą studentów, najlepiej pod wpływem napojów wyskokowych lub innych nielegalnych używek, kiedy nikt niczego od niego nie wymaga, kiedy nikt „nie uosabia figury matki i ojca zarządzających moim czasem i moją podmiotowością” (cytat ze s. 123), kiedy wyzwolony z obowiązków pedagogicznych oddaje się wolności i swojej „największej kochance – głupocie” (s. 130).

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Czy tego potrzebujemy od autorytetów akademickich w XXI wieku? Zdecydowanie nie.

 

Czytaj również:

Historyjka – Księgarz Historyjka – Księgarz
Opowieści

Historyjka – Księgarz

Tomasz Wiśniewski

Urodzony w 1927 r. Wassilij Bułakow jako dziecko intensywnie marzył o wyprawie na biegun północny, ale wchodząc w dorosłość, zapomniał o tym marzeniu i został księgarzem. Gdy skończył 22 lata, zasadnicze zadowolenie z życia przerwała przypad­łość, którą początkowo okreś­lał mianem pecha: każda zakupiona przez niego książka miała litery, które w nocy ulegały wymieszaniu. Lektura nigdy nie przypominała tej z dnia wczorajszego. Wassilij był amatorem literatury pięknej: wspomniana przypadłość szybko doprowadziła do jego lęku przed zmierzchem. Jeśli nie przeczytał danej powieści w ciągu jednego dnia, nie przeczytał jej nigdy. Znał wiele opowiadań, ale najważniejsze dzieła Dostojewskiego i Tołstoja pozostawały poza jego zasięgiem. Kompromitowało go to w księgarskim środowisku. Interes coraz gorzej prosperował.

Po przekroczeniu 30. roku życia pomieszanie liter nie dotyczyło już tylko produkcji literackiej, ale każdego tekstu, który wpadł mu w ręce. Rozkłady jazdy, książki telefoniczne, wyciągi z banku, rachunki za gaz, za węgiel – wszystkie te sekwencje znaków, należąc do niego, miały układ jednodniowy. Bułakow zaczął gwałtownie trenować swoją pamięć, w czym osiągnął dobre rezultaty, ale nadal nie był w stanie pomieścić w sobie informacji, których wymagało codzienne życie.

Czytaj dalej