Wróciłem do domu, gdy było już ciemno, ale o to przecież zimą nietrudno. Oprócz tego nawaliło światło w łazience i pewnie dlatego wpadłem na oparty o pralkę mop.
– Głupi mop! – zakląłem.
– Nie jestem głupi – zaprotestował mop. – I nie jestem mopem, skoro już rozmawiamy.
– A niby kim?
– Szamanem.
Wypowiedział to słowo w tak szczególny sposób, że zadrżałem. Nie od samego słowa, ale od ciszy, która po nim nastała. „Sprytna sztuczka – pomyślałem. – Ciekawe, gdzie się tego nauczył?”. Na szczęście nie dałem się omotać.
– Jesteś mopem – powiedziałem powoli. – A nie ciamanem.
Czasem, gdy się denerwuję, trochę seplenię i to się właśnie wydarzyło, choć akurat byłem zupełnie spokojny. Mop, skupiony na swoich fantazmatach, nie zauważył przejęzyczenia.
– Obaj dobrze wiemy – brnął dalej – kim jestem. Przecież nie wydałbyś na zwykły mop 89,90 zł?
– W komplecie było wiadro – zauważyłem.
Wiadro poruszyło się w mroku, ale nic nie powiedziało.
– Nawet z tym moim pomocnikiem 90 zł to dużo – powiedział mop, i w duchu musiałem przyznać mu rację.
– A co? – broniłem się. – Miałem kupić jakiś tandetny szmelc, w którym od razu wyrobiłby się gwint i złamał trzonek? A nawet nie złamał, tylko zgiął, bo takie badziewie nawet się popsuć porządnie nie potrafi?
Mop był nieugięty.
– Dobrze wiedziałeś, że nie kupujesz zwykłego mopa – powiedział. – Musisz to teraz sam przed sobą przyznać. Jednak zrobiłeś, co należało. Nie pożałujesz ani złotówki. Zaraz rozpoczniemy szamański taniec, który zmieni twoje życie.
Wiadro, w gotowości, wierciło się w kącie.
Nie mogłem już dłużej wytrzymać tej piramidalnej bzdury.
– Jesteś mopem! – wrzasnąłem. – Po prostu mopem! Zaraz ci to udowodnię!
Napełniłem wiadro, przeszedłem do pokoju i rozpoczęliśmy sprzątanie. Mop był rzeczywiście fantastyczny. Doskonale zbierał wodę. Wiadro miało idealną wielkość, a sitko służące do odciskania nie wyginało się, a tym bardziej nie wpadało do środka. Nigdy wcześniej tak dobrze mi się nie mopowało, ale też przyznam, że rzadko wcześniej sprzątałem, nie doceniałem tej czynności – jak bardzo niesłusznie!
Przed snem wymieniłem jeszcze żarówkę w łazience. Na widok bałaganu, który będę mógł rano uprzątnąć, i brudnej, błagającej o mop posadzki moje serce zalała słodycz.