Najgorsza jest obojętność – rozmowa z prof. Michałem Pawłem Markowskim
i
zdjęcie: Jon Tyson; źródło: Unsplash
Przemyślenia

Najgorsza jest obojętność – rozmowa z prof. Michałem Pawłem Markowskim

Grzegorz Przepiórka
Czyta się 16 minut

Czy ludzie mogą się dziś jeszcze porozumieć? W książce Wojny nowoczesnych plemion. Spór o rzeczywistość profesor Michał Paweł Markowski twierdzi, że dopóki życiem społecznym będą rządzić wartości, to zgody nie będzie. Proponuje, aby najważniejszą kategorią uczynić sens, który – niezależnie od tego, w co się wierzy – trzeba wypracować wspólnie.

Grzegorz Przepiórka: Panie profesorze, czy ma pan czasem dość polityki z jej wszędobylskością i plemiennością, czy raczej dobrze pan trawi wpisane w demokrację spory o rzeczywistość?

Michał Paweł Markowski: Plemienność, powiadają psychologowie społeczni (i ja za nimi), nie jest jakimś wynaturzeniem, ale czymś najzupełniej zwyczajnym i dlatego nie da się jej z życia społecznego wykorzenić. Wszędzie szukamy pobratymców, bo tak jest łatwiej. Po co tłumaczyć każdemu od zera, jakie są moje priorytety albo marzenia, skoro są tacy, którym tego tłumaczyć nie trzeba? Ci drudzy – moje plemię – zrozumieją mnie w mig i nie stracę mnóstwa energii na objaśnianie mnie samego innym. Plemienność to w ogromnej mierze kwestia oszczędności mentalnej energii, której nie chcemy wydatkować na marne. W tym sensie, jeśli plemienność jest podstawową cechą życia społecznego, to opór przeciwko niej byłby oporem wobec wszelkiej polityczności. Zaczyna się ona wraz z drugim człowiekiem, z którym umawiamy się, że jakoś będziemy razem. Kto buntuje się przeciwko plemienności, buntuje się przeciwko polityce jako takiej, a tym samym życiu wspólnemu. Spory o rzeczywistość – jaka powinna być, a jaka nie – są nie tylko nieuchronne, ale i pożądane. Spierać się należy, walczyć nie powinno.

Aby się porozumieć, z czym dzisiaj mamy ogromną trudność, niezbędne jest zaangażowanie rozumu – to jedna z głównych myśli zawartych w pana książce. Dodałbym, że tę zależność zdradza już warstwa słowna, ewidentne pokrewieństwo obu wyrazów. Skoro nie potrafimy się porozumieć, to mówiąc bez ogródek, brakuje nam dzisiaj rozumu. Jak do tego doszło?

Lubimy bardzo określać nasze własne kłopoty mianem wyjątkowych, bo daje nam to poczucie ważności, nawet gdy kłopoty są paskudne. Stąd wzięła się nowoczesność: nowocześni jesteśmy wtedy, gdy mówimy, że oto coś nowego nastało, czego przedtem nie było. Kiedy mówi pan, że brakuje nam rozumu i pyta, jak do tego doszło, to wyraża pan bardzo nowoczesną rozterkę, za którą kryje się nostalgia za utraconym rozumem. Tymczasem rozumu zawsze było tyle samo – ani mniej, ani więcej, generalnie biorąc niedużo, tylko inne

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Promienne zdrowie

Huragan jako kara za wybór Trumpa

Tomasz Stawiszyński

Hollywood.

Współczesny Olimp, zamieszkały przez bóstwa o pięknych twarzach i ciałach, które –  zapisane na cyfrowych nośnikach  – odtwarzają  w nieskończoność mityczne opowieści o najbardziej pożądanych życiach w najbardziej pożądanych, a zatem dla większości zupełnie niedostępnych, dekoracjach.

Czytaj dalej