Nowelka sztućcowa
Marzyłem o komplecie srebrnych sztućców. Wydawały mi się zawsze czymś bardzo eleganckim, królewskim niemalże. Sami powiedzcie, czyż nie byłoby przyjemnie jeść nawet najprostsze dania takimi sztućcami? Jem jajecznicę srebrnym widelcem, ha! I oto stało się. Na urodziny w tym roku dostałem od przyjaciół cały zestaw łyżek, widelców, łyżeczek, noży, wszystko z najwyższej próby srebra. Świetnie zaprojektowane, wykonanie prima sort, bardzo wygodne. Matowieją w pudle na pawlaczu.
Nowelka o kurierze
Ktoś zadzwonił domofonem do mojego mieszkania, przedstawiając się jako kurier z przesyłką. Jako że nie zamawiałem żadnej przesyłki, nie wpuściłem „kuriera”, nakrzyczawszy na niego, żeby nie robił głupich żartów. Po trzech godzinach przypomniałem sobie, że faktycznie zamawiałem przesyłkę.
Lunch
Poszedłem ze znajomym do baru sałatkowego na lunch. Zamówiliśmy to samo. Kiedy ja spokojnie dziubałem widelcem listki świeżego szpinaku, mój kolega już rzucił się jak wilk na swoją porcję i po chwili spałaszował cały talerz. Spojrzałem na niego zdziwiony. „Byłem głodny” – powiedział.
Migrena
Na wiosnę często dokuczają mi bóle głowy. Długo odmawiałem jednak brania leków, bojąc się skutków ubocznych. W końcu, zmęczony nieustannym cierpieniem, poszedłem do apteki i kupiłem tabletki. W domu zażyłem je i ból ustąpił.
Wieczór u znajomych
„Uch! Cóż to był za uroczy wieczór” – powiedziałem żonie, niemal wykrzykując słowa, kiedy wyszliśmy od znajomych. Zmierzając w ciszy do samochodu, żona bowiem milczała, zrobiło mi się głupio z powodu mojego wybuchu radości. Dopiero kiedy zatrzymała się przed naszym autem, zdjęła z ramienia torbę i postawiła ją na masce, aby poszukać kluczyków, odrzekła jakby wyrwana ze snu: „Tak, kochanie, było bardzo miło”.
Zdjęcie
W końcu! Ktoś w Internecie polubił moje zdjęcie! Byłem z niego wyjątkowo zadowolony i, szczerze mówiąc, dziwiłem się, że nie przyciągnęło szybko całego roju lajków. Cóż. Sprawdziłem, kto je polubił – a to ja sam. Faktycznie, zrobiłem to w nocy i o tym zapomniałem.
Nowelka bieszczadzka
Pojechałem sam w Bieszczady. Zatrzymałem się w schronisku, gdzie byłem jedynym gościem. Gospodarza to nie dziwiło. „Tak to już u nas bywa” – powiedział. Mapę, którą zabrałem z domu, pokreśliłem długopisem, znacząc trasy planowanych wycieczek. Powałęsałem się po górach i zrobiłem kilkadziesiąt zdjęć. Można powiedzieć, że odetchnąłem świeżym powietrzem. Wracając, już w autobusie, z zainteresowaniem obejrzałem zrobione zdjęcia.
Trawnik
Przyczajony za rogiem obserwowałem, jak do miejskiego trawnika zbliża się młody człowiek, na oko – chuligan. Byłem przekonany, że zechce „skrócić sobie drogę”, depcząc trawę. Jakież było moje zdziwienie, kiedy nastolatek ominął trawnik i poszedł dalej chodnikiem.