Kubuś Puchatek to bardzo angielska książka, dobrze wychowana, dlatego pamięta, że na dzień dobry trzeba się przedstawić. Dzisiaj wszyscy wiedzą – i mali, i duzi – kto to jest Puchatek, ale kiedyś tak nie było.
„Przedstawiam wam misia Puchatka, który właśnie w tej chwili schodzi po schodach” (wszystkie cytaty z Kubusia w przekładzie Ireny Tuwim). Kultura wymaga, żeby autor zapowiedział swego bohatera, lecz nigdy nie samego siebie, bo jak by to wyglądało? W swojej sprawie głosu nie ma. Jest jak Blanche z Tramwaju i musi polegać na pomocy nieznajomych. W Dzień Kubusia Puchatka raczą więc Państwo poznać: Alan Alexander Milne.
Pierwsza sprawa: jak to czytać? Od tego zależy, jak będziemy odmieniali. Słownik oksfordzki podaje wymowę „miln”, czyli z akcentem na pierwszą sylabę, bo jest tylko jedna. Ja zawsze mówiłem „milne”, ale tak nie jest poprawnie. Po polsku zatem powiemy o powieści Milne’a i o jej autorze: Milnie (nie „Milnego”, nie o „Milnem”).
Autorka Harry’ego Pottera skorzystała z inicjału, podpisując swe powieści, żeby czytelnikom chłopcom nie przyszło do głowy, że może nie są targetem, bo książka „dziewczyńska”. Tak namówił ją wydawca, tak się robiło w latach 90. XX wieku. Autor Kubusia Puchatka wybierał swój podpis jeszcze w wieku XIX i miał inny powód, by użyć dwóch imion i podać je w skrócie. Czytamy w Puchatku, w słynnym rozdziale trzecim (w tej książce nie ma niesłynnych):
„Prosiaczek mieszkał we wspaniałym domu w samym środku wielkiego buka, a wielki buk rósł w samym środku Lasu, a Prosiaczek mieszkał w samym środku domu. Tuż obok jego domu wisiał kawałek złamanej deski z napisem: WSTĘP BRON. Gdy Krzyś zapytał Prosiaczka, co to znaczy,