Najntisy albo dekada niewinności
i
Zespół Spice Girls/ Global Panorama, Flick (CC BY-SA 2.0)
Przemyślenia

Najntisy albo dekada niewinności

Olga Drenda
Czyta się 8 minut

Użytkowniczki modnych blogów, bywalcy letnich festiwali, gwiazdy telewizji i Internetu, wreszcie zwykli młodzi klienci sklepów z ciuchami przywiązali się do mody w klimatach lat 90.

„Najntisy” cieszą się od miesięcy niesłabnącą popularnością, nie tylko na polu odzieżowym zresztą – równie chętnie rewidują je polska literatura (Atlas: Doppelganger Dominiki Słowik, Inna dusza Łukasza Orbitowskiego), komiks (Pokrzywy Bolesława Chromrego) czy Internet (memy spod znaku Polsatwave czy ZUSwave albo blog Niedziele Polskie przypominający klimat dusznego popołudnia na osiedlu z wielkiej płyty). Ale to jest nostalgia za pierwszą dekadą wolnej Polski, za jej dziecięctwem, pełnym wielkich nadziei i rozczarowań, nostalgia za czasem pionierskim. W modzie, jak się wydaje, chodzi o coś innego. 

Wsiowo i miastowo

Ponieważ kolektywne wspominanie lat 90. przypadło na czasy ulotnych, skrótowych i krążących globalnie artykułów w Internecie, również na rodzimych stronach i blogach znajdujemy zestawienia, z których wynika, że Polska znalazła się w orbicie oddziaływania serialu Beverly Hills, 90210, butów platform à la Spice Girls, ubrań z PVC i innych tworzyw sztucznych, airmaksów, wreszcie młodzieżowych projektów Versacego i Calvina Kleina. To raczej pamięć

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Vintage w erze Instagrama
i
zdjęcie: Girl with red hat/Unsplash
Wiedza i niewiedza

Vintage w erze Instagrama

Agata Zborowska

W czasach, gdy domy modowe prezentują kilka kolekcji rocznie w szaleńczej pogoni za nowością, coraz częściej wycofujemy się z tego wyścigu i nosimy rzeczy vintage. Ulica i Instagram tęsknią za tym, co minione.

Nie lustruję ludzi na ulicy. Lustruję tylko kobiety. Robię to od zawsze, ponieważ uwielbiam historie, a kobiety w ubraniach opowiadają historie. Latami przyglądałam się innym kobietom, by dowiedzieć się, jak pewnego dnia zostać kobietą z historią” – pisze amerykańska autorka Heidi Julavits. To jeden z ponad 600 głosów kobiet zebranych w monumentalnej książce sondzie Women in Clothes poświęconej naszym skomplikowanym relacjom z ubraniami. Dosyć pretensjonalne rozpoznanie Julavits da się jednak obronić, nie tyle zakładając, że wszystkie po prostu opowiadamy jakieś historie, ile przyglądając się opowieściom tworzonym intencjonalnie przez kobiety dla innych kobiet (choć nie tylko). To jednak, co się widzi, w dużym stopniu związane jest z tym, jak się patrzy. Inaczej niż w przywoływanej książce historie opowiadane w Internecie składają się często z samych obrazów.

Czytaj dalej