
W człowieku narasta jakiś dziwny, być może pierwotny rodzaj strachu, który jeży ci włosy na głowie i sprawia, że zaczynasz inaczej rozumować. Budzi się w tobie zwierzę, które nie potrafi się wydostać z twojego ciała i wrzeszczy ci w głowie.
Dariusz Kuźma: W twoim filmie halny to nieprzejednany żywioł, który nie tylko potrafi fizycznie pokiereszować człowieka, ale również wpływa na umysł, zmusza do zmiany myślenia o sobie i o swoich ograniczeniach. Trudno było zrealizować dokument, którego „bohater” jest niewidoczny?
Michał Bielawski: Nie było to łatwe. I nie chodzi tylko o warunki pracy, ale też o proces zdobywania pieniędzy na realizację. W zasadzie wszyscy potencjalni sojuszniczy zastanawiali się, czy nakręcenie filmu o wietrze jest w ogóle wykonalne. Muszę przyznać, że sam miałem z tym niemały problem – nie wiedziałem, jak temat ugryźć, żeby opowiedzieć o niewidocznej gołym okiem potędze, a jednocześnie nie stracić z oczu człowieka. Sam pomysł na film nie był mój, zaproponował mi go producent, Maciej Kubicki, ale kiedy zaangażowałem się w projekt, wszystkie elementy zaczęły się powoli układać w jedną całość. Uwierzyłem, że w stylistyce dokumentu można sugestywnie opowiedzieć