
Paulina Małochleb: Czy poetów można zapytać o wszystko? Bo w Twoich wierszach wyraźnie widać ambicję wyjaśniania świata? Poezja ma taką moc?
Agi Mishol: Mam 73 lata, przeżyłam już większość etapów w życiu i wszystkie one współistnieją we mnie. Przede wszystkim zaś posiadam to, co Olga Tokarczuk określiła pięknie jako największy prezent, który natura może dać człowiekowi – Wyobraźnię. Poezja to idea, która jest trwale wpisana we wszechświat, poprzedza podział na męskie i kobiece, i to, co realizuje się w poszczególnych poetach, poprzez których się wyraża. Nie różni się od muzyki, choć wypowiada się w szeregu instrumentów i ludzkich głosów, jej egzystencja poprzedza je wszystkie. Ponieważ jestem człowiekiem, który jest także kobietą, mój głos można określić jako kobiecy.
Moja poezja, jak w przypadku wszystkich prawdziwych poetów, wypływa tylko i wyłącznie ze mnie. Każdy poeta jest wyjątkowym, niepowtarzalnym medium. Tylko ja pamiętam dziewczynkę, którą byłam i która ciągle we mnie istnieje. Tak samo nastolatkę i młodą kobietę, którymi byłam. Artysta pielęgnuje w sobie dziecko, trzyma się dziecięcej skłonności do zabaw, a także umiejętności do postrzegania wszystkiego w pierwotnej, nieskażonej formie. Widzi wszystko to, co widzą inni, ale widzi to inaczej. Stara kobieta, którą niedługo powinnam się stać, stuka już do moich drzwi. Mój ostatni zbiór wierszy składa się z trzech części. Pierwsza nosi tytuł Życie jest krótkie, nawet kiedy trwa długo i składa się z cyklu wierszy miłosnych, pośród których umieściłam krótki wiersz Śledztwo.