Niepojęte czyny Niepojęte czyny
Przemyślenia

Niepojęte czyny

Jan Błaszczak
Czyta się 12 minut

Na swoim koncie ma kultowe hiphopowe płyty, abstrakcyjną elektronikę i minimalistyczną kameralistykę. Wśród jego współpracowników można wymienić Pezeta, Adama Struga i rockowy zespół Psychocukier. Wszystko dlatego, że wiedziony ciekawością Mikołaj „NOON” Bugajak nigdy nie bał się zaczynać od nowa.

Jan Błaszczak: Brałeś udział w nagrywaniu albumów, które błyskawicznie weszły do kanonu polskiego hip-hopu. Mimo to mam wrażenie, że nawet w czasach Świateł miasta czy Muzyki klasycznej miałeś pewien dystans do tej sceny. Czy czułeś się częścią hip-hopowego środowiska?

NOON: Nie, zupełnie nie. Zawsze stałem z boku i nigdy tego nie ukrywałem. Nikt też nie miał z tym problemu. Przeciwnie, wiele osób bardzo mocno zanurzonych w hip-hopie otwierało się przy mnie, by pogadać o innej muzyce. Kiedy poznałem Peję, miał opinię chłopaka z ulicy. Dziwnie na mnie patrzył i gdy do mnie podchodził, zastanawiałem się nawet, czy nie będzie zaraz jakiegoś problemu na linii Warszawa–Poznań. A on po prostu chciał pogadać o ostatniej płytce DJ-a Vadima. Oczywiście, hip-hop ostatecznie mnie wciągnął, ale nie byłem nigdy typem gościa w szerokich spodniach spierającym się godzinami o to, która płyta Mobb Deep jest najlepsza. Traktowałem wszystkich tych ludzi uczciwie i sam byłem tak traktowany.

Twoje produkcje zawsze wyróżniały się na tle innych hip-hopowych bitów. Jakiej muzyki słuchałeś, zanim dołączyłeś do składu Grammatika?

Słuchałem dużo elektroniki – zwłaszcza brytyjskiej, Briana Eno oraz trochę ambitnego popu w stylu Bryana Ferry’ego.

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Wszystkie te influencje Wszystkie te influencje
i
Łona i Webber, fot. Tomasz Kajszczarek
Przemyślenia

Wszystkie te influencje

Jan Błaszczak

Łona i Webber opowiadają o swojej nowej płycie „Śpiewnik domowy”, o potrzebie zachowania ciekawości świata, o Szczecinie rzeczywistym i wyobrażonym, o tkaniu tożsamości, i o pracy zdalnej, czyli prawdziwym polu bitwy. Rozmawia – na odległość – Jan Błaszczak

Jan Błaszczak: Rozmawiamy we trzech przez telefon, bo obecnie nie moglibyśmy się legalnie spotkać gdzieś na ulicy. Zanim zaczniemy mówić o Śpiewniku domowym, chciałbym zapytać, jak radzicie sobie z tą sytuacją, jaką jest ogłoszony przed tygodniem stan epidemii?

Czytaj dalej