Dorosły buk potrafi przepompować dziennie pięćset litrów wody. W praktyce nigdy tego nie zrobi, ponieważ w ten sposób wysuszyłby glebę w całej okolicy. Ale potrafi.
Kilka dni temu w podobny sposób przechwalał się mój listonosz, kiedy odbierałem list polecony. Nagle stwierdził, że mógłby pobić rekord Herkulesa i zapłodnić trzynaście dziewic za jednym zamachem.
– I dlaczego pan tego nie zrobi? – zapytałem.
– Z powodu solidarności zawodowej. Listonosz przyszłości, roznoszący pocztę następnym pokoleniom, miałby przeze mnie same kłopoty: nie wyrobiłby się z robotą.
Nie spodobały mi się te przechwałki, dlatego powiedziałem:
– W przyszłości internet zastąpi pocztę.
– Proszę pomyśleć o Concorde'ach. Te samoloty pokonywały Ocean Atlantycki w trzy godziny, a i tak je wycofano. Wielkie osiągnięcia technologiczne prędzej czy później wypadają z obiegu: Bóg sprzeciwia się ziemskiej doskonałości. Podobnie będzie z internetem. Tradycyjna poczta zaś będzie trwać do końca historii, do Dnia Sądu.
Nagle zdałem sobie sprawę, że przedmiot tej rozmowy w ogóle mnie nie interesuje i zamknąłem drzwi.
Być może, że do celów prywatnych nie powinienem wykorzystywać swojej rubryki na stronie „Przekroju”, ale czuje się do tego zmuszony. Jeśli ktoś z czytelników może mi powiedzieć, jak mogę zmienić listonosza bez przeprowadzki, byłbym bardzo wdzięczny. Proszę o słanie porad na adres redakcji.