Nowe ogrzewanie wewnętrzne to zaskakująco świeża proza autobiograficzna, która właściwie wyszła spod pióra tak zwanego zwykłego szarego człowieka (choć utwór ten należałoby również zaliczyć do gatunku zainicjowanego przez św. Augustyna, czyli do solilokwium – rozmowy z samym sobą).
Pan Ignacy to 50-letni listonosz mieszkający na Krakowskim Przedmieściu. Na co dzień dzielnie znosi napór turystyki zagranicznej i krajowej. Któregoś dnia, w czasie wolnym od pracy, obserwował z okna przez kilkadziesiąt minut kroczący ulicą Marsz Równości. W konsekwencji zaczął się zastanawiać, rozważać różne za i przeciw, spacerować po mieszkaniu w roztargnieniu. Wreszcie podjął decyzję, że zmienia płeć. Dlaczego? Oficjalnie odpowiadał, że został do tego namówiony, choć również przyznawał w duchu, że być może robi to z nudów. Jedna zmiana pociągnęła za sobą kolejną: stary piec kaflowy zastąpiła farelka, co zbulwersowało jego sąsiedztwo (dramatyczna walka o prawo do farelki zajmuje wiele stronic tej książki). Rozdając stołeczną korespondencję, namawia mieszkańców do zmiany płci – z wielkim sukcesem. Całe śródmieście zmienia swoją tożsamość płciową. Co najciekawsze, temu trendowi poddają się również zakonnicy i zakonnice, w klasztorach dochodzi do licznych transferów. Czy zatem to koniec cywilizacji zachodniej takiej, jaką znamy? Takie pytania nasuwa lektura Zakrzewskiego, który też częściowo na nie odpowiada, twierdząc, że nic podobnego: przecież decyzję można zmienić, znów wrócić do wcześniejszej płci, tak jak można wrócić do starego systemu grzewczego. Ale lepiej więcej już nic nie zdradzę z tej wciągającej lektury, dodam tylko, że rzecz została znakomicie napisana.