O pociechach, jakie daje studiowanie głupoty O pociechach, jakie daje studiowanie głupoty
Przemyślenia

O pociechach, jakie daje studiowanie głupoty

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 1 minutę

Piękna książka znanego niemieckiego filozofa składa się właściwie z dwóch części. Pierwsza z nich zawiera historyczny przegląd licznych definicji głupoty, od Arystotelesa po Jana Gondowicza (Dummheitmann, zgodnie z duchem swojej publikacji, nie decyduje się na żadną z nich); druga, znacznie obszerniejsza, stanowi katalog najbardziej spektakularnych jej przejawów. Dummheitmann z wielką erudycją kataloguje pomyłki wojskowych, absurdalne argumenty rasistów i fanatyków religijnych, a także przypadki śmierci wynikłe z niesamowitych rozumowań (wymienia oczywiście wszystkich laureatów Nagrody Darwina). Najbardziej interesująca jest jednak motywacja filozofa stojąca za całą jego pracą, myśl, którą wyjawia wprost w zakończeniu książki: jego zdaniem świadomość ludzkiej głupoty wyzwala nas z ciężaru śmierci. Historia ludzkości nie jest tylko historią poezji i dobroci. Głupota liczbowo przewyższa mądrość i cnotę, dlatego – powiada autor – nie trzymajmy się tak kurczowo naszego życia. Czy można się zgodzić z Dummheitmannem, to już osobna kwestia. Skąd na przykład wiadomo, że głupoty jest więcej niż mądrości? W jaki sposób niemiecki filozof dokonał pomiaru? Niezależnie od odpowiedzi trzeba jednak przyznać, że Dummheitmann znowu daje do myślenia.

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Wilhelm Dummheitmann
O pociechach, jakie daje studiowanie głupoty
Wydawnictwo BLG, 2020

Czytaj również:

Szkielet historii i ciało teraźniejszości Szkielet historii i ciało teraźniejszości
i
Mieczysław Wasilewski, rysunek z archiwum
Przemyślenia

Szkielet historii i ciało teraźniejszości

Paulina Małochleb

Teraźniejszość może być przybliżana i tłumaczona poprzez opowieści o przeszłości. Jednak tego typu narracje niosą ryzyko, że zostaną niezrozumiane i zinterpretowane tylko jako dawne dzieje. 

„A zatem nie ma już »teraz«, ponieważ przeszłość pochłonęła teraźniejszość, zamieniła ją w ciąg obsesyjnych powtórzeń, a to, co wydawało się nowe – co wydaje się dziać teraz – jest jedynie odgrywaniem jakiegoś ponadczasowego schematu” ‒ pisał w zbiorze esejów Dziwaczne i osobliwe Mark Fisher, filozof i teoretyk kultury. W elegijnym tekście opublikowanym tydzień po jego śmierci w 2017 r. na stronie „Guardiana” Simon Reynolds stwierdził, że dla młodszych pokoleń najważniejsza była teza Fishera dotycząca prywatyzacji cierpienia psychicznego – dokonanej przez praktyki kapitalistyczne i polegającej na przekonaniu, że to jednostka ponosi pełną odpowiedzialność za stany psychoemocjonalne. W ten sposób problem dotykający milionów staje się ich własną sprawą, na którą system nie ma wpływu i za którą nie odpowiada. Dla polskich czytelników blog Fishera – o nazwie K-punk – prowadzony na początku lat dwutysięcznych nie był z pewnością tak ważnym punktem odniesienia jak dla brytyjskich odbiorców, ale jego tezy krążą i w systemie coraz bardziej drapieżnego kapitalizmu, strojącego się w szatki work-life balance, brzmią coraz mocniej.

Czytaj dalej