O pociechach, jakie daje studiowanie głupoty O pociechach, jakie daje studiowanie głupoty
Przemyślenia

O pociechach, jakie daje studiowanie głupoty

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 1 minutę

Piękna książka znanego niemieckiego filozofa składa się właściwie z dwóch części. Pierwsza z nich zawiera historyczny przegląd licznych definicji głupoty, od Arystotelesa po Jana Gondowicza (Dummheitmann, zgodnie z duchem swojej publikacji, nie decyduje się na żadną z nich); druga, znacznie obszerniejsza, stanowi katalog najbardziej spektakularnych jej przejawów. Dummheitmann z wielką erudycją kataloguje pomyłki wojskowych, absurdalne argumenty rasistów i fanatyków religijnych, a także przypadki śmierci wynikłe z niesamowitych rozumowań (wymienia oczywiście wszystkich laureatów Nagrody Darwina). Najbardziej interesująca jest jednak motywacja filozofa stojąca za całą jego pracą, myśl, którą wyjawia wprost w zakończeniu książki: jego zdaniem świadomość ludzkiej głupoty wyzwala nas z ciężaru śmierci. Historia ludzkości nie jest tylko historią poezji i dobroci. Głupota liczbowo przewyższa mądrość i cnotę, dlatego – powiada autor – nie trzymajmy się tak kurczowo naszego życia. Czy można się zgodzić z Dummheitmannem, to już osobna kwestia. Skąd na przykład wiadomo, że głupoty jest więcej niż mądrości? W jaki sposób niemiecki filozof dokonał pomiaru? Niezależnie od odpowiedzi trzeba jednak przyznać, że Dummheitmann znowu daje do myślenia.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Wilhelm Dummheitmann
O pociechach, jakie daje studiowanie głupoty
Wydawnictwo BLG, 2020

Czytaj również:

Szyfry transcendencji Szyfry transcendencji
i
Paul Klee, „Landscape with Yellow Birds”, 1923, źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna
Wiedza i niewiedza

Szyfry transcendencji

Tomasz Wiśniewski

Języka symboli uczymy się tak samo jak tego rodzimego: nieświadomie. I właśnie nieświadomość on opisuje. 

Od czasów oświecenia istnieje tendencja, by traktować wierzenia religijne głównie jako konstrukcje czysto intelektualne, które można krytykować za pomocą racjonalnych argumentów. Przyjmuje się, że przywódcy religijni „wymyślają” ideę jakiegoś boga, a następnie „przekonują” do niej członków swoich społeczności, czyli – według krytyków – osoby naiwne i myślące życzeniowo. Takie podejście przyjęła XIX-wieczna antropologia, której przedstawiciel James G. Frazer w swojej słynnej Złotej gałęzi ukazywał religię jako dziedzinę wadliwą, pełną błędów poznawczych, przeoczeń oraz nonsensów.

Czytaj dalej