Po drugiej stronie jeziora stłuczona szyba kry,
bliżej fale jak miękkie pasma, kolejno
przybijające do brzegu,
odbijające od brzegu.
Potem patrzyłem na czaplę, jak leci nad samą taflą,
podwójna, lustrzana,
ta prawdziwa i ta odbita,
ta odbita i ta prawdziwa:
nic tego dnia nie zrobiłem,
a zrobiłem wszystko, co trzeba.
Komentarz autora:
Wiersz jaki jest, każdy widzi. I niech tam sobie przeczyta i wymyśli, o co w nim chodzi. Ale pod tym, co uniwersalne, jest też sens przyziemny i jednostkowy. Kiedy przez długi czas nie mogłem skończyć tomu wierszy, znajomy poeta namówił mnie, żebym – skoro wyjeżdżam na stypendium do Berlina – tym razem pracował nie nad prozą, a nad poezją. Zawsze sądziłem, że wiersze przychodzą same, kiedy chcą – tymczasem okazało się, że to również kwestia nastawienia, obowiązkowego notowania rzeczywistości. Przez miesiąc powstało ich kilkanaście, w tym ten, a Notatnik berliński domknął tom Najdziwniejsze.