Obraz, jaki jest, (nie) każdy widzi Obraz, jaki jest, (nie) każdy widzi
i
Leonardo da Vinci, „Mona Liza”, 1503 r., Luwr; zdjęcia: domena publiczna; wąsy domalowała Karyna Piwowarska
Doznania

Obraz, jaki jest, (nie) każdy widzi

Jacek Dehnel
Czyta się 10 minut

Czy umiemy twórczo odczytywać obrazy, czy też wolimy doszukiwać się w nich tego jedynego zamysłu artysty, o którym do znudzenia mówiono nam w szkole? Porzućmy pseudowyobraźnię na rzecz wyobraźni buntowniczej.

To, co nam się wtłacza do głowy jako szkolną odpowiedź na pytanie „Do czego służy obraz?”, najlepiej pokazać na przykładzie Matejki: jego historyczne płótniszcza, reprodukowane w różnych odcieniach buraczków i spłowiałych błękitów, wisiały na ścianach szkół tysiąclatek za mojego dzieciństwa, wiszą pewnie i dziś, i pewnie nadal trafiają na strony, a nawet okładki podręczników do historii i polskiego.

Wszystko tam jest pokazane jak należy. To pan Rejtan, pan Rejtan cierpi. A to pan Poniński, pan Poniński się gniewa, aż ma rumieńce. Pan Poniński zły, pan Rejtan dobry. A to król, król znudzony. A tam rosyjski ambasador, z paniami. Panie mają głębokie dekolty, panie są rozpustne, ambasador jest rozpustny. On jest w cieniu. On knuje. Ala ma kota, Polska ma bałagan. Proszę, jaki przewrócony fotel. Nieładnie mieć bałagan!

A to zły Krzyżak. Krzyżak przegrywa, on się boi. A tam Witold, on się nie boi, Witold jest bohaterem. To sztandar polski, on krzepki. A to sztandar krzyżacki, on łubu-du, on się chyli ku upadkowi. Ha, ha – śmieje się pan Jagiełło z bezpiecznej odległości.

Wyobraźnia na uwięzi

Piszę o tym, bo większość z nas po ukończeniu szkoły nigdy się nie uczy, jak obchodzić się ze sztuką,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Sztuka, która odmienia Sztuka, która odmienia
i
Rembrandt van Rijn, „Syndycy cechu sukienników”, 1662 r., Rijksmuseum, Amsterdam; zdjęcie: domena publiczna
Doznania

Sztuka, która odmienia

Ellen Winner

Obcowanie z dziełem artystycznym ma w sobie coś z niemal magicznego spotkania z innym umysłem. Jaki wpływ rzeczywiście na nas wywiera?

Oto scenariusz numer jeden: załóżmy, że znajdujesz się w National Gallery of Art w Waszyngtonie i intensywnie przypatrujesz się Autoportretowi Rembrandta (1659). Następnie dowiadujesz się, że tak naprawdę podziwiasz obraz stworzony przez sztuczną inteligencję, która dzięki dogłębnej analizie dzieł holenderskiego malarza opanowała jego styl. Natychmiast ogarnia cię poczucie, że coś jest nie tak. Przecież muzeum z pewnością zdjęłoby taką pracę ze swoich ścian. Chociaż… czego właściwie jej brakuje?

Czytaj dalej