Sztuka, która odmienia
i
Rembrandt van Rijn, „Syndycy cechu sukienników”, 1662 r., Rijksmuseum, Amsterdam; zdjęcie: domena publiczna
Doznania

Sztuka, która odmienia

Ellen Winner
Czyta się 16 minut

Obcowanie z dziełem artystycznym ma w sobie coś z niemal magicznego spotkania z innym umysłem. Jaki wpływ rzeczywiście na nas wywiera?

Oto scenariusz numer jeden: załóżmy, że znajdujesz się w National Gallery of Art w Waszyngtonie i intensywnie przypatrujesz się Autoportretowi Rembrandta (1659). Następnie dowiadujesz się, że tak naprawdę podziwiasz obraz stworzony przez sztuczną inteligencję, która dzięki dogłębnej analizie dzieł holenderskiego malarza opanowała jego styl. Natychmiast ogarnia cię poczucie, że coś jest nie tak. Przecież muzeum z pewnością zdjęłoby taką pracę ze swoich ścian. Chociaż… czego właściwie jej brakuje?

Scenariusz numer dwa: niedawno na skalnych urwiskach w odosobnionej części Puszczy Amazońskiej odkryto tysiące malowideł ciągnących się na długości niemal 13 km. Szacuje się, że liczą one 12,5 tys. lat. Na rysunkach widać ludzi, którzy tańczą i trzymają się za ręce, a także wymarłe już mastodonty, dzikie konie z epoki lodowcowej (odmalowane z niesamowitą dbałością o szczegóły, łącznie z końską sierścią) oraz leniwce olbrzymie wyglądające jak fantastyczne stwory z dzieł Hieronima Boscha. Wiadomość o tym odkryciu obiegła cały świat. Z pewnością niesamowicie byłoby zobaczyć je na własne oczy. Gdyby jednak okazało się, że to oszustwo, autorzy „prehistorycznych” malowideł nie ekscytowaliby nas.

Wiadomość z przeszłości

Jako psycholożka specjalizująca się w sztuce, od dawna zadaję sobie dwa fundamentalne pytania dotyczące naszej fascynacji tym obszarem. Pytania te w równym stopniu zajmują filozofów, psychologów, jak i miłośników sztuki. Po pierwsze, dlaczego dzieła sztuki do tego stopnia przykuwają naszą uwagę? Odpowiedź mogłaby wydawać się oczywista – dlatego, że są piękne. Jak jednak pokazują nam wspomniane wyżej eksperymenty myślowe, musi kryć się za tym coś więcej. Po drugie, jakie są namacalne pozytywne skutki naszego obcowania ze sztuką – i czy w ogóle występują?

Jeśli chodzi o pierwsze z postawionych przeze mnie pytań – dlaczego sztuka tak bardzo nas obchodzi – sądzę, że dzieła sztuki przyciągają naszą uwagę, ponieważ w dość bezpośredni sposób pozwalają nam poczuć więź z wyimaginowanym umysłem ich autora. Wierzymy, że artyści chcą nam coś przekazać za pomocą swoich dzieł, nawet jeśli czasem trudno określić, o jakie przesłanie może chodzić. Za każdym razem, gdy uznajemy coś za sztukę, a nie przypadkowy czy użytkowy przedmiot, automatycznie traktujemy to jako coś intencjonalnego i znaczącego.

Spoglądając

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Wiedzieć pięknie
i
Daniele Levis Pelusi / Unsplash
Opowieści

Wiedzieć pięknie

Szymon Drobniak

Co będzie, kiedy naukę połączymy ze sztuką? Dzieła zyskają nowy wymiar, a liczby ukażą swój wdzięk. Nurt art & science cieszy się dziś coraz większą popularnością.

Kiedy Stefanie porusza swoim ciałem, dane klekoczą. Na jej szyi wisi gruby sznur, na sznurze – plastry informacji. Niektóre zielone, o łagodnych, zaokrąglonych kształtach, inne ciemniejsze, granatowe – o brzegu karbowanym jak krawędź dębowego liścia. I wreszcie pojedyncze, które wyraźnie odstają i przypominają dziwne zakładki zwisające spomiędzy stron książki: jadowicie pomarańczowe, neonowo jaskrawe, najeżone kolcami ostrego zygzaka. Każda kromka danych to zsumowane tygodniowe pomiary zanieczyszczenia powietrza pyłem, przetworzone w jaskrawość i zębatość każdego z kształtów. Zielone i łagodne, pozbawione kolców, to okresy roku z minimalnym zapyleniem atmosfery. Obrośnięte kolcami i zabarwione drapieżną pomarańczowością to ścinki roku o najwyższym poziomie zanieczyszczenia, kiedy zapylenie powietrza przekraczało normy, stanowiąc realne zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi oraz innych organizmów żywych.

Czytaj dalej