Oplatanie umysłu Oplatanie umysłu
Doznania

Oplatanie umysłu

Łukasz Komła
Czyta się 2 minuty

Pięć lat temu, w momencie ukazania się jego debiutanckiego albumu pt. The Fall Of The Flamingo Gardens, o brytyjskim kompozytorze i multiinstrumentaliście Adamie Coneyu zrobiło się głośno. Płyta wówczas spotkała się z dużym uznaniem krytyków oraz została doceniona na falach BBC Radio 3, plasując ją wysoko wśród najważniejszych premier roku 2014.

Skąd tak naprawdę wziął się Adam Coney? To urodzony w 1982 r. artysta mający już za sobą sporo innych doświadczeń muzycznych. Doskonale odnajduje się w swobodnej improwizacji, którą wykonuje pod szyldem Noon (nie mylić z polskim projektem Mikołaja Bugajaka), nie jest mu obcy post-rock (grupa Morviscous), a w projekcie Colonel Acland & Lord Sydney w abstrakcyjny sposób wykorzystuje gitarę akustyczną. W duecie o nazwie Fryer & Coney tworzy kompozycje przypominające muzykę filmową. Warto też wspomnieć, że Brytyjczyk jeździł w trasy koncertowe, wspierając na scenie takich artystów jak Bill Orcutt i Daniel Lanois. Te wszystkie elementy splatają się w jego solowej twórczości – artysta w bardzo ożywczym duchu łączy współczesną muzykę klasyczną z elektroniką, jazzem, minimalizmem, improwizacją czy avant folkiem.

Tytułowy Pavilion jest nagraniem zarejestrowanym na żywo – słychać w tle kojące odgłosy świerszczy, piękne i wyraziste tematy na gitarę, pulsującą elektronikę oraz preparowaną wiolonczelę. To samo rozwiązanie artysta stosuje w przypadku The Sun Rattle – z oddali dobiega delikatny śpiew ptaków, a na pierwszym planie intymna i przeszywająca melancholia wydobyta techniką slide z gitary akustycznej. Trudno odpędzić skojarzenia związane z twórczością Nicka Drake’a z okresu Pink Moon.

Ale poznawanie albumu Pavilion można rozpocząć już od samej okładki, na której widnieje podobizna twarzy Coneya zatopionej w kamiennym popiersiu. Wielowymiarowa, idiosynkratyczna szata graficzna dopieszczonej okładki zwiastuje wielokształtną warstwę muzyczną, dla której punktem wyjścia jest zarówno analogowa elektronika, jak i brzmienie gitary elektrycznej. Tę nieoczywistość form, wciągających z każdą kolejną frazą, słychać wyraźnie w dwóch fragmentach otwierających Pavilion, czyli Brute Love i Viaduct.

„Niewypowiedziana narracja nadaje tej muzyce poczucie rozszerzania się i kurczenia przestrzeni, a także nielinearnego odczuwania czasu” – wyjaśnia Coney.

To wrażenie podtrzymuje miniatura Siren na ukulele, elektronikę i gitarowe pętle, prowadząca następnie do przepięknej kompozycji Of Eyes Clean – osadzonej w amerykańskim minimalizmie z obszarów poszukiwań nowojorskiej grupy Bang on a Can. W Of Eyes Clean niskie rejestry kontrabasu Petera Benniego użyźniają gitarowo-wiolonczelowe repetycje Coneya. The Printed Sound to eteryczne wyściełanie przestrzeni syntezatorowym basem, dźwiękami pianina Wurlitzera i gitary elektrycznej. Z kolei Dominion in Spin zabiera nas do innej galaktyki krążącej swobodnie wokół jazzowej improwizacji i eksperymentów. Na sam koniec Coney funduje nam szlachetną i mroczną perełkę w postaci nagrania Imaginary Straight Line, gdzie można zlokalizować nawet wątki ambientowe. Absolutnie piękne!

Dodam, że w albumie Pavilion gościnnie występują znakomici muzycy, tacy jak: gitarzysta Leo Abrahams, pianista Harry Broadbent, obsługujący automat perkusyjny Ross Downes oraz gitarzyści Jonathan Fryer i Nick Siddall.

Pavilion wyrywa nas z poczucia rzeczywistości. Jest intymnym (znaczną część albumu zarejestrowano w pralni przearanżowanej w tymczasowe studio) procesem poszukiwania emocji w wieloznacznym układzie form. Ta muzyka oplata i obezwładnia umysł, w efekcie stajemy się jej częścią. Rozkodujcie, poczujcie i bądźcie wolni.

 

Czytaj również:

W nocy z soboty na niedzielę W nocy z soboty na niedzielę
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Opowieści

W nocy z soboty na niedzielę

Olga Tokarczuk

Zastanawialiście się kiedyś, jak Bóg stworzył narkotyki? I czy miał do tego prawo? Sprawę wyjaśnia Olga Tokarczuk, która napisała na ten temat opowiadanie. 

Bóg stworzył narkotyki aneksem, kilka minut po północy, w sobotnią noc, czyli właś­ciwie w niedzielę, kiedy nie wolno mu już było pracować, a dzieło stworzenia dobiegło końca. Można więc powiedzieć, że stworzył narkotyki nielegalnie.

Czytaj dalej