Opus magnum PRL-u. Niedokończona EJ Żarnowiec
i
Elektrownia Jądrowa Żarnowiec; zdjęcie: Paul Cetnarski
Doznania

Opus magnum PRL-u. Niedokończona EJ Żarnowiec

Paul Cetnarski
Czyta się 4 minuty

Paradoksem elektrowni jądrowych jest ich relatywnie krótki okres eksploatacji przy jednoczesnej długowieczności samego obiektu. Zostaną one z nami znacznie dłużej, niż będą dla nas pracować, i przetrwają obecną kulturę. Elektrownie atomowe z założenia można traktować jak pomnik kultury, a o niedokończonej EJ Żarnowiec mówi się już prawie trzy dekady.

Kiedy w 1982 r. położono kamień węgielny pod budowę EJ Żarnowiec, nikt nie przypuszczał, że zamiast sztandarowej współpracy ze Związkiem Radzieckim i pomnika rozwoju ekonomicznego PRL-u powstanie land art[1] słynny na całą Europę. Największy plac budowy ówczesnej Polski w ciągu dekady przekształcił się w największy pomnik transformacji ustroju. Choć Polska nie może czuć się odosobniona w tej kwestii (na całym świecie znajduje się wiele niedokończonych obiektów tego typu), to w naszym przypadku głównie nieporadność rządu PRL przyczyniła się do zaistniałej sytuacji.

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Elektrownia w Czarnobylu: coś więcej niż arka
i
Wikimedia
Wiedza i niewiedza

Elektrownia w Czarnobylu: coś więcej niż arka

Zygmunt Borawski

Zacznijmy od liczb, a te są imponujące. Arka jest wysoka na 108 metrów – dla porównania Statua Wolności ma ich 93.

Ma 273 metry szerokości, czyli tyle, ile Półwysep Helski na wysokości słynnego kempingu „Solar”, i 162 metry długości, czyli półtora długości futbolowego boiska, albo mniej więcej sześć płetwali błękitnych średniej wielkości ustawionych jeden za drugim.

Czytaj dalej