Trudno w to dziś uwierzyć, ale dawno temu, za czasów Marii Antoniny, gołębie były obiektem pożądania, a wymyślne gołębniki dowodziły wysokiego statusu społecznego ich właścicieli.
W sztucznej wiosce, którą Maria Antonina poleciła wybudować w pobliżu pałacu wersalskiego, by w wolnych chwilach bawić się w wieśniaczkę i karmić ptactwo okruchami ciast, wśród licznych zabudowań gospodarskich stanął okazały gołębnik. A nie każdy w przedrewolucyjnej Francji mógł sobie pozwolić na taką budowlę! Le droit de colombier, czyli prawo do posiadania gołębnika, było zarezerwowane dla królów, kleru i szlachty, nadawane jako przywilej wybranym właścicielom ziemskim. Liczba i rozmiary gołębników oraz dozwolona ilość hodowanego w nich ptactwa były ściśle uzależnione od wielkości posiadanego majątku. A skoro stały się symbolem społecznego statusu, starano się też, by były jak najbardziej okazałe. Informację o posiadanych gołębnikach zamieszczano w ślubnych kontraktach, a sprzedając posiadłość, zachwalano ilość produkowanych w nich rocznie gołębich odchodów.
Bo to właśnie guano, służące do produkcji bogatego w nitrogen nawozu, było jednym z najważniejszych powodów, dla których gołębniki cieszyły się takim zainteresowaniem. Drugim było ptasie mięso, które pomagało przetrwać trudny okres zimy w czasach, gdy nie prowadzono jeszcze hodowli bydła na dużą skalę. Istnienie gołębnika w granicach posiadłości świadczyło o częstej obecności mięsa na pańskim stole – w XII w. na królewskim dworze jadano codziennie nawet 400 gołębi, a pod koniec XIX w. w Paryżu – 2 mln rocznie. Szczególnym rarytasem były młode, miesięczne gołąbki, zwane pigeonneaux, do dziś obecne we francuskiej kuchni. Ptaki służyły również do celów pocztowych – w okazałym, zdobionym mozaiką gołębniku stojącym w centrum Manoir d’Ango niedaleko Dieppe XVI-wieczny żeglarz i sprzymierzeniec piratów Jean Ango przechowywał 3 tys. gołębi, dzięki którym pozostawał w stałym kontakcie ze swoją morską załogą. Na Bliskim Wschodzie gołębiego nawozu używano ponadto do zmiękczania skór i produkcji prochu strzelniczego – te zastosowania wśród francuskiej arystokracji nie były jednak już tak popularne.
Oprócz uzyskania zezwolenia do budowy gołębnika potrzebna była też odpowiednia wiedza. Liczył się nie tylko zewnętrzny wygląd budynków – ten często dostosowywano stylistycznie do architektonicznego charakteru całej posiadłości – lecz także rozeznanie w temacie gołębich potrzeb i zwyczajów. Tu radą służył słynny francuski agronom Olivier de Serres, który w swoim traktacie Le théâtre d’agriculture et mesnage des champs (Teatr rolniczy i uprawa pól) z 1600 r. tłumaczył, że kluczowa jest lokalizacja: gołębniki najlepiej budować na suchym terenie, na lekkim wzniesieniu, w miejscu osłoniętym od wiatru. Otwory dla gołębi powinny znajdować się od wschodu lub południa po to, by ptaki od samego rana mogły cieszyć się słońcem. Wejścia należy dostosować do ich wzrostu, ale muszą być za małe dla wron, kruków, jastrzębi czy sów. Gołębie należało również chronić przed zagrażającymi im szczurami, kunami i kotami – stąd wiele z ich siedzib przypominało małe fortece, tak jak XVII-wieczny gołębnik w miejscowości Bourran w departamencie Lot-et-Garonne, wyniesiony wysoko ponad grunt na kamiennych kolumnach. W największych gołębnikach – a do takich należał liczący 22,5 m gołębnik z połowy XVIII w. położony w Brue-Auriac na południu Francji – do środka wprowadzano drabinę, która obracana w koło pozwalała sprawnie zebrać jaja i młode ptaki z gołębich grzęd. De Serres zalecał też budować gołębniki w pobliżu pól, by później można było łatwo skorzystać z wyprodukowanego w nich nawozu.
W tym ostatnim zaleceniu tkwił jednak pewien szkopuł. Hodowane w sąsiedztwie pól pańskie gołębie wydziobywały ziarna świeżo zasiewane przez chłopów, doprowadzając ich tym do szewskiej pasji. A i bez tego w feudalnej Francji nie mieli oni łatwo. Dlatego gdy po zdobyciu Bastylii 14 lipca 1789 r. runął dotychczasowy porządek społeczny, jednym z pierwszych praw zniesionych na fali rewolucji było właśnie prawo do posiadania gołębnika. A gołębie? Je także objęła klasowa rewolucja i odtąd stały się zwykłymi i nie zawsze pożądanymi towarzyszami naszego codziennego miejskiego życia.