Pałace dla gołębi Pałace dla gołębi
i
Daniel Mróz – rysunek z archiwum, nr 770/1960r.
Przemyślenia

Pałace dla gołębi

Aleksandra Kędziorek
Czyta się 3 minuty

Trudno w to dziś uwierzyć, ale dawno temu, za czasów Marii Antoniny, gołębie były obiektem pożądania, a wymyślne gołębniki dowodziły wysokiego statusu społecznego ich właścicieli.

W sztucznej wiosce, którą Maria Antonina poleciła wybudować w pobliżu pałacu wersalskiego, by w wolnych chwilach bawić się w wieśniaczkę i karmić ptactwo okruchami ciast, wśród licznych zabudowań gospodarskich stanął okazały gołębnik. A nie każdy w przedrewolucyjnej Francji mógł sobie pozwolić na taką budowlę! Le droit de colombier, czyli prawo do posiadania gołębnika, było zarezerwowane dla królów, kleru i szlachty, nadawane jako przywilej wybranym właścicielom ziemskim. Liczba i rozmiary gołębników oraz dozwolona ilość hodowanego w nich ptactwa były ściśle uzależnione od wielkości posiadanego majątku. A skoro stały się symbolem społecznego statusu, starano się też, by były jak najbardziej okazałe. Informację o posiadanych gołębnikach zamieszczano w ślubnych kontraktach, a sprzedając posiadłość, zachwalano ilość produkowanych w nich rocznie gołębich odchodów.

Gołębnik przy pałacu Villers-en-Argonne w Szampanii; zdjęcie: Vincent van Zeijst/(CC BY-SA 3.0)
Gołębnik przy pałacu Villers-en-Argonne w Szampanii; zdjęcie: Vincent van Zeijst/(CC BY-SA 3.0)

Bo to właśnie guano, służące do produkcji bogatego w nitrogen nawozu, było jednym z najważniejszych powodów, dla których gołębniki cieszyły się takim zainteresowaniem. Drugim było ptasie mięso, które pomagało przetrwać trudny okres zimy w czasach, gdy nie prowadzono jeszcze hodowli bydła na dużą skalę. Istnienie gołębnika w granicach posiadłości świadczyło o częstej obecności mięsa na pańskim stole – w XII w. na królewskim dworze jadano codziennie nawet 400 gołębi, a pod koniec XIX w. w Paryżu – 2 mln rocznie. Szczególnym rarytasem były młode, miesięczne gołąbki, zwane pigeonneaux, do dziś obecne we francuskiej kuchni. Ptaki służyły również do celów pocztowych – w okazałym, zdobionym mozaiką gołębniku stojącym w centrum Manoir d’Ango niedaleko Dieppe XVI-wieczny żeglarz i sprzymierzeniec piratów Jean Ango przechowywał 3 tys. gołębi, dzięki którym pozostawał w stałym kontakcie ze swoją morską załogą. Na Bliskim Wschodzie gołębiego nawozu używano ponadto do zmiękczania skór i produkcji prochu strzelniczego – te zastosowania wśród francuskiej arystokracji nie były jednak już tak popularne.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Oprócz uzyskania zezwolenia do budowy gołębnika potrzebna była też odpowiednia wiedza. Liczył się nie tylko zewnętrzny wygląd budynków – ten często dostosowywano stylistycznie do architektonicznego charakteru całej posiadłości – lecz także rozeznanie w temacie gołębich potrzeb i zwyczajów. Tu radą służył słynny francuski agronom Olivier de Serres, który w swoim traktacie Le théâtre d’agriculture et mesnage des champs (Teatr rolniczy i uprawa pól) z 1600 r. tłumaczył, że kluczowa jest lokalizacja: gołębniki najlepiej budować na suchym terenie, na lekkim wzniesieniu, w miejscu osłoniętym od wiatru. Otwory dla gołębi powinny znajdować się od wschodu lub południa po to, by ptaki od samego rana mogły cieszyć się słońcem. Wejścia należy dostosować do ich wzrostu, ale muszą być za małe dla wron, kruków, jastrzębi czy sów. Gołębie należało również chronić przed zagrażającymi im szczurami, kunami i kotami – stąd wiele z ich siedzib przypominało małe fortece, tak jak XVII-wieczny gołębnik w miejscowości Bourran w departamencie Lot-et-Garonne, wyniesiony wysoko ponad grunt na kamiennych kolumnach. W największych gołębnikach – a do takich należał liczący 22,5 m gołębnik z połowy XVIII w. położony w Brue-Auriac na południu Francji – do środka wprowadzano drabinę, która obracana w koło pozwalała sprawnie zebrać jaja i młode ptaki z gołębich grzęd. De Serres zalecał też budować gołębniki w pobliżu pól, by później można było łatwo skorzystać z wyprodukowanego w nich nawozu.

Varengeville-sur-Mer, gołębnik przy Manoir d’Ango w Normandii, 1532 r.; zdjęcie: Paul Hermans/(CC BY-SA 3.0)
Varengeville-sur-Mer, gołębnik przy Manoir d’Ango w Normandii, 1532 r.; zdjęcie: Paul Hermans/(CC BY-SA 3.0)

W tym ostatnim zaleceniu tkwił jednak pewien szkopuł. Hodowane w sąsiedztwie pól pańskie gołębie wydziobywały ziarna świeżo zasiewane przez chłopów, doprowadzając ich tym do szewskiej pasji. A i bez tego w feudalnej Francji nie mieli oni łatwo. Dlatego gdy po zdobyciu Bastylii 14 lipca 1789 r. runął dotychczasowy porządek społeczny, jednym z pierwszych praw zniesionych na fali rewolucji było właśnie prawo do posiadania gołębnika. A gołębie? Je także objęła klasowa rewolucja i odtąd stały się zwykłymi i nie zawsze pożądanymi towarzyszami naszego codziennego miejskiego życia.

 

Czytaj również:

Sen o kryształowych domach Sen o kryształowych domach
i
J. McNeven, William Simpson, Crystal Palace w Hyde Parku, 1851 r., Victoria & Albert Museum w Londynie; zdjęcie: domena publiczna
Wiedza i niewiedza

Sen o kryształowych domach

Zygmunt Borawski

Nie da się tego zaprojektować w dwa tygodnie – mówili. Samouk bez technicznego wykształcenia nie wymyśli stabilnej konstrukcji – sarkali. Nie wiemy, kto potrzymał Josephowi Paxtonowi piwo, ale każdy Brytyjczyk wie, czym był Crystal Palace.

Wiek XIX był stuleciem rewolucji, Napoleona, industrializacji i wystaw światowych. Pierwsza odbyła się w Londynie, w Hyde Parku, w 1851 r. z inicjatywy księcia Alberta, na co dzień męża królowej Wiktorii, do niedawna najdłużej panującej brytyjskiej monarchini. Za jej czasów Wielka Brytania stała się światowym imperium, które dzięki nowym rynkom zbytu szybko się bogaciło, a wskutek pędzącej rewolucji przemysłowej jego manufaktury i fabryki pełną parą wypuszczały nowe przedmioty. Pokazywano je szerszej publiczności na wystawach krajowych, z których najwspanialsze odbywały się w niespokojnej, lecz nadal imperialnej Francji. A że Brytyjczyków bardzo taka sytuacja uwierała (nie pierwszy raz w historii), postanowili pokazać Francuzom, że to ich produkty i ich wystawy są najlepsze na świecie. Tak zapadła decyzja o zorganizowaniu w Londynie pierwszej wystawy światowej. Powołano królewską komisję, która miała się zająć organizacją i zbiórką pieniędzy na ten cel. Jej przewodniczącym został książę Albert.

Czytaj dalej