Żeby porozmawiać z prof. Barbarą Weigl o podróżach, sama muszę odbyć podróż. Najpierw z Gdańska do Warszawy, potem – już w Warszawie – z Ursusa, gdzie gości mnie przemiła kuzynka, do Lasek, w których prof. Weigl mieszka. Już na peronie, kiedy czekam na pociąg do stolicy, czuję narastającą ekscytację. Podróż, nawet w znanym mi kierunku, sprawia, że rzeczywistość i ludzie wokół nabierają kolorów. Nic mnie nie irytuje, nie męczy, wręcz przeciwnie – nagle odnajduję w sobie całkiem spore pokłady akceptacji świata w całej jego złożoności. Wspaniały stan.
Warszawa. Po trzech przesiadkach (pomyliły mi się autobusy) niezmiennie buddyjsko spokojna docieram wreszcie do Lasek. Z zachwytem zauważam, że tuż za domem prof. Weigl zaczyna się Kampinoski Park Narodowy. Ale i podwórko mojej rozmówczyni to prawdziwy las. Zamiast grządek i klombów wysokie sosny i rozłożyste dęby, zamiast równo przyciętego trawnika ściółka i mech. Największa jednak niespodzianka kryje się za domem. To dwa oryginalne, drewniane wozy cygańskie! Jeden bardzo zdobny, kolorowo malowany, od frontu strzeżony przez rzeźbione smoki. Drugi – choć mniejszy i skromniejszy – też budzi tęsknotę za wyruszeniem w nieznane. I o tej tęsknocie, byciu w drodze i jego skutkach będziemy właśnie rozmawiać.
Aleksandra Kozłowska: Pierwszy raz w życiu jestem w takim wozie. Nie spodziewałam się, że tyle tu miejsca! Jest nawet osobna sypialnia.
Prof. Barbara Weigl: To wóz paradny, przynajmniej na dwa konie. Z pewnością był własnością bogatej rodziny, o czym świadczą te dwa smoki przy wejściu. Są jak herb – dowodzą, że właściciele należeli do bardzo nobliwej familii. Wóz ma oddzielną alkowę z łóżkiem, nad którym wymalowano portret młodej pary. Ciekawe ilu nowożeńców spędziło tu noc poślubną?
Niestety nie wiem, jak ta rodzina się nazywała. Wóz kupiłam parę lat temu od Kaszubów, którzy przechowali go w stodole na Pomorzu. Ich przodkowie, leśnicy kupili wóz od zaprzyjaźnionej rodziny romskiej. Ale – co jest rzadkością – pojazd ma swoją metryczkę. Proszę spojrzeć.
[Psycholożka pokazuje tabliczkę z dykty, a ja na głos czytam: „Ten wóz został zbudowany przez szefa Piechotę. Mistrz kołodziejski, Szamotuły, ul. Dworcowa. Luty 1939 r.” – pisownia oryginalna].
Prof. Barbara Weigl i jej cygańskie wozy (fot. Aleksandra Kozłowska)
Luty 1939 r. Znacząca data. Bardzo możliwe, że ten nowy wóz zabrał swych właścicieli w ostatnią podróż…
Tabory „wędrowały do nieba”