Pegaz, gazu! – 3/2023 Pegaz, gazu! – 3/2023
i
"Rydwan Apolla", Odilon Redon, 1905–1916 r., MET/Rawpixel (domena publiczna)
Doznania

Pegaz, gazu! – 3/2023

Marcin Orliński
Czyta się 2 minuty

Idzie lato, a za nim nieśpiesznym krokiem zdążają dwa nowe gatunki. Będzie trochę chemii i jak zawsze sporo absurdu. A ja – tradycyjnie – zachęcam, byście w wolnych chwilach, których w wakacje przecież w bród (choćby bród rzeczny), próbowali wymyślać własne utwory!

Mendelejewik

Układ okresowy pierwiastków, zwany tablicą Mendelejewa, to rozłożony na czynniki pierwsze wszechświat. Gdyby w Ikei sprzedawali kosmos do samodzielnego montażu, instrukcją byłaby właśnie ta chemiczna rozpiska. Nie musimy jednak mierzyć tak wysoko – weźmy same symbole i spróbujmy złożyć z nich wierszyk. Forma nie należy do najłatwiejszych. Pojedynczych liter mamy 14: H (wodór), B (bor), C (węgiel), N (azot), O (tlen), F (fluor), P (fosfor), S (siarka), K (potas), V (wanad), Y (itr), I (jod), W (wolfram) i U (uran). Poza tym skróty dwu- i trzyliterowe (jeśli wziąć pod uwagę pierwiastki hipotetyczne) – z niektórych łatwo tworzyć słowa, z innych trudniej, a czasem w ogóle nie jest to możliwe. No bo jak wykorzystać taki antymon (Sb)? Mógłby robić chyba tylko za skrótowiec od Służby Bezpieczeństwa. A na dodatek brak znaków diakrytycznych. Cóż, spróbujmy!

LaBa

SeNNa PORa
W LiPCu.

PaN LuCeK, PaNi HeLa
I ReKSiO W PArKU.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

KOC, Na KOCu:
BaNaNY, RaCuCHY, SOK
I… OsY!

PaNi HeLa: „Au!”.
ReKSiO: „HAu!”.

PaN LuCeK: „Uuu, BOLi?”.
PaNi HeLa: „TaK”.

I CO?
KrEs ReLaKSU.


Bon młot

Jak podpowiada słownik PWN, bon mot to „zwięzłe, trafne, często dowcipne powiedzenie”. Bon młot nie będzie zwięzły, a już zwłaszcza trafny. Raczej absurdalny. Odwróćmy instytucję złotej myśli i stwórzmy myśl ołowianą, nikomu niepotrzebną, a wręcz sprowadzającą odbiorcę na manowce. Forma: dowolna i powolna jak pisanie artykułów przy trzydziestu kilku stopniach.

* * *

Komu w drogę,
temu noga na nogę.

* * *

Pod koniec roku szkolnego
pamiętaj: id ważniejsze niż ego.

* * *

Bermudy
to nudy,
lepiej wrócić do budy.

* * *

Kiedy jesteś na plaży,
pamiętaj: meduza nie parzy.

* * *

Jeśli w lipcu chłody,
warto jeść głównie lody.

* * *

Lato i jego dary:
nieszczęśliwa miłość,
zapach frytury i komary.

* * *

Gdy ci odwołają lot,
sięgnij po dobry bon młot.

Czytaj również:

Świdryga i Midryga Świdryga i Midryga
i
„W tumanie”, Jacek Malczewski, 1893–1894 r., Muzeum Narodowe w Poznaniu (domena publiczna)
Doznania

Świdryga i Midryga

Bolesław Leśmian

To nie konie tak cwałują i uszami strzygą, Jeno tańczą dwaj opoje – Świdryga z Midrygą. A nie stęka tak stodoła pod cepów bijakiem, Jak ta łąka, źgana stopą srożej niż kułakiem! Zaskoczyła ich na słońcu Południca blada I Świdrydze i Midrydze i tańcowi rada. Zaglądała im do oczu chciwie, jak do żłobu. – „Który w tańcu mię wyhula, bom jedna dla obu?” – – „Moja będzie – rzekł Świdryga – ta pierś i ta szyja!” – A Midryga pięścią przeczy: „Moja lub niczyja!” Ten ją porwał za dłoń jedną, a tamten za wtórą. – „Musisz obu nam nastarczyć, skąpico-dziewczuro!” A ona im prosto w usta dyszy bez oddechu, A ona im prosto w oczy śmieje się bez śmiechu. I rozdwaja się porównu, rozszczepia się żwawo Na dwie dziewki, na siostrzane – na lewą i prawą. – „Dosyć ciała dwoistego mamy tu na łące! Tańcz-że z nami południami, dopóki jarzące! Jedna dziewka rąk ma czworo i cztery ma łydy! Niech upoją nas do reszty twe słodkie bezwstydy!” Nasrożyli się do tańca, jak gdyby do boju, – Przysporzyli kwiatom zgiełku, łące – niepokoju. Więc Świdryga pląsał z prawą, więc Midryga – z lewą, Ten obcasem kurz zamiatał, a tamten – cholewą. Na odsiebkę, na odkrętkę i znów na odwrotkę, – Podeptali macierzankę, błyszczkę i tymotkę! Jeden wrzeszczał: „Konaj żywcem!” a drugi: „Wciornaści!” Tańcowali aż do zdechu i aż do upaści! Aż poczuli, że dziewczyna życie w tańcu traci, I umarła jednocześnie we dwojej postaci. „Pochowajmy owo ciało nie bardzo samotne, Bo podwójne w tańcowaniu, a w śmierci dwukrotne. Pochowajmy na cmentarzu, gdzie za drzewem – drzewo,Z mówmy pacierz obopólny – za prawą i lewą”. W dwóch ją trumnach ułożyli, ale w jednym grobie, – A już huczy echo ziemne – tańczą trumny obie! Tańczą, ciałem nakarmione, syte i hulaszcze, Ukazując co raz w tańcu niedomkniętą paszczę. Tańczą, skaczą i wirują, klepką dzwonią w klepkę, Na odkrętkę, na odwrotkę i znów na odsiebkę! Aż się kręci razem z nimi śmierć w skocznych lamentach, Aż się wzdryga wnętrznościami przerażony cmentach! Aż się w sobie zatraciło błędne tańca koło, Aż się stało popod ziemią huczno i wesoło! Aż zmąciły się rozumy Świdrydze–Midrydze, Jakby wicher je rozhulał na wiatraka śmidze! I rozwiała się w ich głowach ta wiedza pomglona. Gdzie jest prawa strona świata, a gdzie lewa strona? W jakiej trumnie lewa dziewka, w jakiej prawa leży? I która z nich i do kogo po śmierci należy? Tak im w oczach opętanych świat się cały miga, Że nie wiedzą, kto Świdryga, a kto z nich Midryga? Jeno ujrzą otchłań śmierci czarną od ogromu: – „A bądźcie tu, ludzie dobrzy, jak u siebie w domu! Jedna trumna dla jednego, dla drugiego – druga, W jednej wieczność prawem okiem, w drugiej lewem mruga!” Obłąkani nad przepaścią poklękali wzajem I na klęczkach zatańczyli tuż, tuż nad jej skrajem. Tańcowali na czworakach, tańcowali płazem, Tak i nie tak – i na opak – razem i nie razem! Aż wwichrzeni w mrok dwóch trumien, jak dwa błędne wióry, Powpadali w otchłań śmierci nogami do góry!

Czytaj dalej