Perły z odzysku – 2/2018 Perły z odzysku – 2/2018
Przemyślenia

Perły z odzysku – 2/2018

Sebastian Frąckiewicz
Czyta się 4 minuty

Lepiej sobie z samolotów nie żartować – ani z tych latających, ani z tych, które pod postacią pomników próbują upamiętniać różne tragiczne wydarzenia. Jednak historia polskiej ilustracji zna przypadki autorów, którzy nie stosowali się do tej reguły. Być może dlatego, że samolot nie miał jeszcze tak potężnego i przytłaczającego ładunku symbolicznego.

Aeroplan, który fikał koziołki

Jeden z najbardziej charakterystycznych samolotów w historii polskiej ilustracji to ten narysowany przez Mirosława Tokarczyka do słynnego wiersza W aeroplanie Juliana Tuwima.

Wydanie, które posiadam, pochodzi

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Perły z odzysku – 3/2018 Perły z odzysku – 3/2018
Przemyślenia

Perły z odzysku – 3/2018

Sebastian Frąckiewicz

Ucieknijmy na chwilę ze świata ludzi do świata zwierząt. Tam również znajdziemy wprawdzie osobniki niepokorne, ale przynajmniej wesołe i przyjemne dla oka – jak w zapomnianych nieco książkach dla dzieci „Rudzia” oraz „Miała babuleńka kozła rogatego”.

Niesforna wiewiórka

Kiedy pod koniec lat 50. Józef Wilkoń dopiero rozkręcał się w tworzeniu ilustracji dla najmłodszych, wpadła mu w ręce Rudzia opracowana graficznie przez Janusza Grabiańskiego, który już wtedy przecierał szlaki w zachodnich wydawnictwach. Wilkoń – dzielący z Grabiańskim wielką miłość do zwierząt – nie krył, że na widok okładki z puchatą wiewiórką poczuł ukłucie zazdrości. A było czego zazdrościć, bo do dziś Rudzia (tekst napisała Jadwiga Wernerowa) uchodzi za jedną z najwybitniejszych książek Grabiańskiego i w ogóle jedno z największych osiągnięć tzw. polskiej szkoły ilustracji. Każdy, kto zbiera stare książki dla najmłodszych, chce mieć ją w swojej kolekcji. Mam i ja – choć zaledwie III wydanie.

Czytaj dalej