Pierwszy stoik Pierwszy stoik
i
kadr z filmu „Pierwszy człowiek”
Opowieści

Pierwszy stoik

Piotr Stankiewicz
Czyta się 2 minuty

Nie ma chyba na Ziemi ludzi, którzy nie słyszeliby o lądowaniu na Księżycu (słyszeli o nim nawet ci, którzy uważają je za ustawkę, a może zwłaszcza oni).

Film o Armstrongu ma prawo zainteresować każdego, w czyim imieniu „wielki krok dla ludzkości” był zrobiony – a więc każdego z nas. By go docenić, nie trzeba być fascynatem rakiet i dalekich lotów. Film proponuje perspektywę „humanistyczną”, opowiada nie tyle o dokowaniach, orbitach i impulsach właściwych, ile o ściśle ludzkiej stronie programu „Apollo” (i o jego ludzkich kosztach). Czym jest ta „ludzka strona”, to nie jest zaskoczeniem. Życie rodzinne zostało wyeksponowane bardziej niż astronautyczne, dużo jest o ciągłym napięciu, w jakim żyją bliscy astronautów – pod tym względem wszystko jest tak, jak należy się spodziewać po świeżutkim filmie o „Apollu”.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Ta ludzka strona ładnie pokazuje również, ile stoicyzmu potrzeba, by latać w kosmos i ogólniej – by decydować się na tak odważne kroki w nieznane. Jasne jest, że po astronautach spodziewamy się tego, czego stereotyp każe nam oczekiwać od stoika: spokoju, opanowania, niezdradzania emocji. Jednak pokazanie tego na ekranie, skuteczne a subtelne, nie jest takie łatwe. Oczywisty sposób – ten, który widzieliśmy już w wielu filmach – jest taki, że pokazujemy astronautów, pilotów, żołnierzy czy innych naszych dzielnych chłopców jako bohaterów bez skazy, sterylnych i nieustraszonych. Nic prostszego, niż tak ich właśnie odmalować, a i kamera to właśnie lubi. Kłopot w tym, że niczego się nie dowiemy, dopóki będziemy oglądać postać tak kryształową, że aż przezroczystą.

Stoika możemy zobaczyć tylko w prawdziwie ludzkich rysach. Poznamy go po tym, że dostrzeżemy miejsce na możliwe rozterki i wątpliwości. Takie jak te, które malują się nieraz na twarzy filmowego Armstronga. Z jednej strony wlecze się tu za nim ów kontekst rodzinny, relacja z żoną, rozmowy z synami o tym, czy tata aby na pewno wróci z Księżyca. Z drugiej zaś wszystkie te ujęcia, w których nasz bohater zatrzymuje się, spogląda, rozgląda się… nic nie mówi, ale widać, że nie jest to bezrefleksyjny chojrak, który nawet nie pomyśli, że robi coś niebezpiecznego. Polecam choćby scenę, gdy wchodzą do statku „Gemini”. Włazy są otwarte jak – nie przymierzając – wrota do trumny, cały korytarz się chybocze, całość sprawia wrażenie kruchej. Zbliżenie na twarz Armstronga, które wiele mówi. I choćby dla tej jednej sceny warto ten film zobaczyć.

Czytaj również:

Ulotne skarby Ulotne skarby
i
„Perfumy”, Takeji Fujishima, 1915 r., WikiArt.org (domena publiczna)
Złap oddech

Ulotne skarby

Piotr Ibrahim Kalwas

Długo przed tym, zanim powstał termin „aromaterapia”, ludzie korzystali z jej dobrodziejstw. Olejki eteryczne mają wiele praktycznych zastosowań, ale też wymiar duchowy.

Podobno cierpiąca na bezsenność ostatnia królowa hellenistycznego Egiptu Kleopatra kazała skrapiać łoże olejkiem różanym i obsypywać płatkami róż, co miało pomóc jej w zasypianiu. Z kolei żyjący na przełomie IV i V w. p.n.e. Grek Hipokrates, ojciec zachodniej medycyny i patron lekarzy, zalecał pacjentom kąpiele w wodzie z roślinnymi olejkami oraz nacieranie nimi ciała. W III w. p.n.e. chiński cesarz Huang Di zwany Żółtym Cesarzem, pasjonat zielarstwa, przeprowadzał eksperymenty z destylowaniem olejków. Informacje o ich leczniczym działaniu zawiera też, zaliczana do najstarszych tekstów źródłowych, napisana przez niego księga Neijing Suwen (Kanon medycyny chińskiej Żółtego Cesarza). Egipcjanie używali olejków eterycznych do leczenia żywych i balsamowania zmarłych, a praktyczni Fenicjanie stosowali je jako środek do odstraszania komarów. Zapiski na temat ich właściwości wywodzą się ze starożytnego Egiptu, Indii, Mezopotamii oraz Persji. W staroegipskim Papirusie Ebersa – jednym z najcenniejszych i najstarszych dokumentów z dziedziny medycyny, pochodzącym co najmniej z XVI w. p.n.e. – znajdują się m.in. wzmianki o wykorzystywaniu olejków w celach leczniczych. Wiele fragmentów tego poradnika to odpisy ze źródeł dawniejszych jeszcze o kilka wieków. Według niektórych współczesnych badaczy w starożytnym Egipcie istniały już także pierwsze urządzenia do destylacji olejków eterycznych z roślin i były one używane na dużą skalę.

Czytaj dalej