Tegoroczny Złoty Lew weneckiego Biennale powędrował do litewskiego pawilonu. Nagrodzone dzieło – operowy performance na sztucznej plaży – zawiera w sobie jak w kapsule empatię oraz emocje, jakie być może każdy z nas odczuwa w obliczu świata zmierzającego do katastrofy.
Słońce & Morze (Marina). Zwycięzca Złotego Lwa weneckiego Biennale 2019, performance operowy autorstwa Liny Lapelytė (muzyka), Vaivy Grainytė (libretto), Rugilė Barzdžiukaitė (scenografia). Kurator: Lucia Pietroiusti. Komisarz wystawy: Rasa Antanavičiūtė.
W lipcu jadę do Wenecji specjalnie po to, by obejrzeć Słońce & Morze (Marinę), której komisarz, Rasa Antanavičiūtė, jest moją dobrą znajomą oraz byłą koleżanką z wileńskiej Akademii Sztuk Pięknych. Znam też Linę Lapelytė, więc nic dziwnego, że chcę zobaczyć ich nagrodzone dzieło. Litwa świetne sobie radzi na Biennale, choć bierze w nim udział dopiero po raz jedenasty. Dziesięć lat temu pochwał międzynarodowego świata sztuki doczekał się wspaniały Tunel, dzieło Žilvinasa Kempinasa wystawione w Scuola Grande della Misericordia (2009). Na przestrzeni tych jedenastu lat Litwini czterokrotnie otrzymali Specjalne Wyróżnienia Jury: dla Jonasa Mekasa (2005), Nomedy i Gediminasa Urbonasa (2007), Dariusa Mikšysa (2011) i za zbiorowy projekt Oo (2013). Ale zdobycie nagrody głównej, Złotego Lwa, to – chyba każdy się zgodzi – coś zupełnie innego.
„Słońce & Morze (Marina)”. Zdjęcie: Andrea Avezzù, dzięki uprzejmości: Biennale w Wenecji
Kilka kliknięć klawiatury, lekki dyskomfort kilkugodzinnego lotu tanimi liniami lotniczymi, zachwycający rejs motoscafo