
Wyłączam dyktafon. „Za dużo się martwisz – mówi wtedy Gary Snyder. – Nie martw się aż tak bardzo, Julia”. Rozmawiamy w pokoju hotelowym w Chicago, gdzie poprzedniego wieczora poeta spotkał się z tłumnie przybyłymi czytelnikami, odpowiedział na wiele pytań, rozdał mnóstwo autografów.
Jest wczesna wiosna 2015 r. Dopadłam go w trasie, żeby dokończyć wywiad rozpoczęty blisko dwa lata wcześniej podczas Festiwalu Miłosza w Krakowie. O ile mi wiadomo, była to jedyna wizyta poety w Polsce, został nam po niej tom Dlaczego kierowcy ciężarówek z drewnem wstają wcześniej niż adepci Zen (zawierający różnej jakości przekłady aż dziesięciorga tłumaczy).
W Chicago rozmawialiśmy o ekologii, etyce troski i o tym, czy poezja może pomóc światu.