Pojechałem do Japonii, żeby sfotografować siebie Pojechałem do Japonii, żeby sfotografować siebie
Opowieści

Pojechałem do Japonii, żeby sfotografować siebie

Wojtek Wieteska
Czyta się 5 minut

Podobno w dzień koronacji japońskiego cesarza w 1989 r. padał deszcz. Niektórzy Japończycy upatrują w tym źródła nieszczęść (spadku gospodarczego, trzęsień ziemi), które spotkały kraj za czasów jego panowania. Dwa lata później dwudziestokilkuletni polski fotograf Wojtek Wieteska po raz pierwszy przyjeżdża do Japonii i rozpoczyna prace nad cyklem, który stanie się jednym z jego najdłuższych (tworzonym nieprzerwanie do 2019 r.). Dziś, 28 lat później i w roku koronacji nowego władcy oraz nastania kolejnej epoki – Reiwa – zdjęcia Wieteski są nie tylko zapisem najnowszej historii Japonii. Układają się w opowieść o zmianie technologicznej, jaką przeszło medium fotografii: od negatywów przez aparaty cyfrowe po wideo w jakości

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Spadają kwiaty wiśni Spadają kwiaty wiśni
i
ilustracja: Cyryl Lechowicz
Ziemia

Spadają kwiaty wiśni

Łukasz Kaniewski

Na początku kwietnia w prefekturze Yamanashi zakwita najstarsza sakura, czyli japońskie drzewo wiśniowe: Yamataka Jindai. Ma ponad 1800 lat.

Książę Yamato Takeru był nieustraszony i okrutny. Gdy w imieniu ojca, cesarza Keiko, miał upomnieć swego starszego brata, który nie stawiał się na wspólnych posiłkach, zamiast pouczyć, zabił go. Przerażony cesarz wysłał księcia raptusa w dzikie wschodnie krainy, by trzymać go z daleka od dworu.

Czytaj dalej