Pojechałem do Japonii, żeby sfotografować siebie
Opowieści

Pojechałem do Japonii, żeby sfotografować siebie

Wojtek Wieteska
Czyta się 5 minut

Podobno w dzień koronacji japońskiego cesarza w 1989 r. padał deszcz. Niektórzy Japończycy upatrują w tym źródła nieszczęść (spadku gospodarczego, trzęsień ziemi), które spotkały kraj za czasów jego panowania. Dwa lata później dwudziestokilkuletni polski fotograf Wojtek Wieteska po raz pierwszy przyjeżdża do Japonii i rozpoczyna prace nad cyklem, który stanie się jednym z jego najdłuższych (tworzonym nieprzerwanie do 2019 r.). Dziś, 28 lat później i w roku koronacji nowego władcy oraz nastania kolejnej epoki – Reiwa – zdjęcia Wieteski są nie tylko zapisem najnowszej historii Japonii. Układają się w opowieść o zmianie technologicznej, jaką przeszło medium fotografii: od negatywów przez aparaty cyfrowe po wideo w jakości 4K dostępne w zasięgu ręki. Dla artysty kadry z Japonii są też pretekstem do rozmyślań nad sposobem, w jaki zmieniało się jego podejście do fotografowania Polski. O przygodzie bycia artystą we własnym i w obcym kraju opowiadał 22 maja, podczas spotkania autorskiego w Sumida Hokusai Museum w Tokio. Dla redakcji „Przekroju” wybrał i opracował kilka z poruszonych tamtego dnia wątków.

01 PODWÓJNE WIDZENIE

Kiedy idziesz, ciesz się z tego, że idziesz. Kiedy siedzisz, ciesz się z tego, że siedzisz. Ale przede wszystkim nie wahaj się! – tak mówi mistrz zen.

Zawsze wyjeżdżam do Japonii po to, żeby po powrocie do Polski przestać się wahać – fotograficznie. Chcę się pozbyć wątpliwości: czy wypada podejść bardzo blisko, czy przekraczam granicę prywatności fotografowanej osoby, czy pytać przed, czy po, a może w ogóle. Czy mogę zaglądać do czyjegoś ogródka, domu, samochodu albo do wnętrza torebki, gdy stoję w metrze z aparatem nad głową

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Spadają kwiaty wiśni
i
ilustracja: Cyryl Lechowicz
Ziemia

Spadają kwiaty wiśni

Łukasz Kaniewski

Na początku kwietnia w prefekturze Yamanashi zakwita najstarsza sakura, czyli japońskie drzewo wiśniowe: Yamataka Jindai. Ma ponad 1800 lat.

Książę Yamato Takeru był nieustraszony i okrutny. Gdy w imieniu ojca, cesarza Keiko, miał upomnieć swego starszego brata, który nie stawiał się na wspólnych posiłkach, zamiast pouczyć, zabił go. Przerażony cesarz wysłał księcia raptusa w dzikie wschodnie krainy, by trzymać go z daleka od dworu.

Czytaj dalej