Portret kasztelana Portret kasztelana
i
ilustracja: Daniel de Latour
Doznania

Portret kasztelana

Jarek Westermark
Czyta się 6 minut

Rzecz wydarzyła się naprawdę. Nie żartuję. Takie rzeczy się dzieją, a większość z nas nie ma o tym bladego pojęcia! Miejsce akcji: miasto W. w województwie m.

DRAMATIS PERSONAE:

JAN – zwany później KASZTELANEM
MARIOLA – znajoma JANA
CHÓR – takoż znajomi tegoż
BRONEK – przedstawiciel Browaru K.
WINCENTY – ilustrator z agencji
SĘDZIA – szlachetny z urzędu
GEORGE C. – aktor
ROKITA, BORUTA – diabły polskie

 

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Scena 1

Knajpa. JAN, MARIOLA i CHÓR imprezują w gospodzie. Tańce,hulanki, swawole.

 

MARIOLA: Zdrowie zebranych, wypijmy za spotkanie!

CHÓR: Za spotkanie!

JAN: Tak, tak, tym bardziej że mamy co świętować: mój powrót z dalekiej wyprawy! Wiecie, że niejeden kraj już zwiedziłem, z niejednego pieca chleb jadłem. Nie zapominajmy też o moim niedawnym występie w telewizji śniadaniowej, gdzie wypowiadałem się… no właśnie, jak?

CHÓR: Wyśmienicie.

JAN: A jeszcze?

CHÓR: Przezacnie.

JAN: A jeszcze?

CHÓR:

MARIOLA: Nasz drogi Jan nieznośny jak zawsze… Trzeba by mu utrzeć nosa. (Podnosi do oczu butelkę, z której dotąd sączyła piwo). A co to?! Janku, chyba nam czegoś o sobie nie powiedziałeś!

JAN: Że iście po szlachecku umiem zachować się w każdej sytuacji?

MARIOLA: Nie, że się iście nie po szlachecku sprzedałeś! Przecież to ty! (Pokazuje mu etykietę). Ten kasztelan na ilustracji – no kropka w kropkę, jak dwie krople wody! Racja?

CHÓR: Racja, racja! Jeszcze jak!

 

Wszyscy oglądają etykiety, podsuwają je do twarzy JANA, pękają ze śmiechu.

 

JAN: (Śmiech, ale niepewny). Nie no, to wcale nieprawda…

MARIOLA: Ile ci dali, kasztelanie? Pewnie… 5,7% całości zysków!

CHÓR: Może mu chmielem zapłacili!

 

Z jednej z butelek wypełza niewidoczny dla aktorów BORUTA, który przysuwa się do ucha JANA.

 

BORUTA: Kpią z ciebie.

JAN: Ze mnie? Przestańcie!

MARIOLA: Kosisz kasę z browaru, więc stawiaj kolejkę!

CHÓR: Kasztelan stawia, kasztelan stawia!

BORUTA: Kasztelan stawia!

JAN: Nieee!

 

Światła gasną.

 

Scena 2

JAN klęczy pośrodku sceny, oświetlany od dołu. Wokół ciemność, z której wyłaniają się diabły.

 

JAN: (Szepcze do siebie zbolałym szeptem). To tylko żarty… przecież żarty, nic więcej…

BORUTA: Żarty z waćpana? Wstyd! Cztery strony świata pan wielmożny bytnością swoją uszlachetnił! A teraz mają waćpana za zwykłego… sprzedawczyka! A fe!

JAN: Co mogę zrobić?

BORUTA: Zapozwij waść!

JAN: Pozwać? Ale kogo?

BORUTA: Browar! Lico waćpana, promienne a dostojne, wykorzystali bez zapytania! Reputacyję wasząć zszargali, jak i brodę, co mores wzbudzała wśród gawiedzi!

JAN: Tylko nie moja broda!

BORUTA: (Podaje JANOWI szablę). Gotów waść do boju?

JAN: (Wyciąga rękę, ale po chwili cofa). Nie, chwileczkę, coś mąci moje myśli. Przecież nic z tego nie będzie. Tylko jeszcze bardziej się zbłaźnię.

BORUTA: (Do widowni). Trzeba mi sukursu. Chodźże, panie bracie!

ROKITA: Stawiam się na wezwanie!

BORUTA: Rzuć słów kilka naszemu szlachciurze herbu Chmiel!

ROKITA: Robi się. (Do JANA). Czasy mamy takie, że dóbr osobistych cały świat dochodzi, za skarb najwyższy je uważając. Pozew wnieść należy, wiktoryja jest bowiem więcej niźli prawdopodobna!

JAN: Naprawdę?

ROKITA: Ajuści! A poza uratowaniem nadszarpniętej nieco reputacyi zyskać może nawet waćpan i pięćset koron!

JAN: To znaczy?…

ROKITA: (Przelicza szybko na palcach). 50 tys. złotych!

JAN: Przebóg!

ROKITA i BORUTA: Jako żywo!

JAN: Niechże tak będzie, zmazę na honorze trzeba wszak…

BORUTA: …zmazać! (Podaje mu szablę i czapę z otokami).

JAN: Dobrze powiedziane.

 

ROKITA podaje kontusz i pas z kutasami. JAN przywdziewa strój, podkręca wąsa, gładzi brodę i staje się KASZTELANEM.

 

KASZTELAN: No, gotów jestem do boju! Ja – szlachetny! Ja – kasztelan! Imię oczyszczę choćby siłą! (Ciszej). Pierwej jednak, nim przed sąd się udam, spróbuję sprawę rozstrzyg­nąć polubownie. Może się pokajają, sumkę właściwą wypłaciwszy.

 

BORUTA: Też mi ułańska fantazja…

 

Scena 3

KASZTELAN, cały odstawiony, stoi przed wejściem do siedziby browaru K. Zza szyby obserwuje go BRONEK.

ilustracja: Daniel de Latour
ilustracja: Daniel de Latour

KASZTELAN: Ejże! Wrota przybytku swego racz rozewrzeć, panie…

 

Cisza.

 

KASZTELAN: Nie rozwarłeś? No to chociaż posłuchaj! Etykiety trunku waszego umajone zostały rysunkiem twarzy szlachetnej i dumnej. Z uniżoną prośbą zwracam się, abyście mi więcej informacji udzielili na ten temat. Czyimż obliczem inspirowaliście się, obraz piwosza projektując?

 

Cisza.

 

KASZTELAN: No, mówże! Sprawa jest poważna, gdyż stałem się byłem pośmiewiskiem wśród kompanii mojej. A wszystko przez was!

 

Cisza. BRONEK lustruje wzrokiem KASZTELANA, po czym rzuca widowni wymowne spojrzenie.

 

KASZTELAN: Milczysz? Psia jucha! Skoro nie chcesz waść po dobroci, w sądzie ziemskim przyjdzie nam skrzyżować szable!

 

BORUTA i ROKITA przybijają piątkę.

 

Scena 4

Sąd (wbrew zapowiedzi KASZTELANA wcale nie ziemski, lecz rejonowy w W.). SĘDZIA w czarnej todze. Z prawej strony sceny: BRONEK. Z lewej: KASZTELAN i diabły. Długie milczenie.

ilustracja: Daniel de Latour
ilustracja: Daniel de Latour

SĘDZIA: To się dzieje naprawdę?

KASZTELAN: Nie inaczej! Za wykorzystanie mego wizerunku żądam ­50 tys. złociszy zadośćuczynienia! Rysunkowy kasztelan to właśnie ja, szanowny sędzio. Malarczyk z browaru musiał mnie zoczyć, gdym po świecie podróżował lub w televizjum mądrości wygłaszał. Proszę spojrzeć na etykietę. Zdobi ją moja podobizna!

SĘDZIA: Skąd taka pewność?

KASZTELAN: Jak Sąd miłościwy widzi, ja również posiadam brodę. I wąsiska zawinięte, o, tutaj.

 

SĘDZIA mierzy go spojrzeniem. Unosi do oczu butelkę piwa.

 

KASZTELAN: Sprawiedliwości żądam, mości sędzio! Wszyscy śmieją się ze mnie, że jakoby fortunę zbiłem w ten niegodny sposób…

BRONEK: Też mi niegodny! Piwo to olej napędowy świata.

KASZTELAN: Wreszcie żeś pysk otworzył, psubracie! A drzewiej co? Do gadki nie byłeś skory!

BRONEK: Przyznaję, Wysoki Sądzie, że próbowałem ignorować powoda.

SĘDZIA: (Kiwa głową). Dziwnym nie jest.

KASZTELAN: (Skonsternowany). Jeśli waść uważasz, żeś moje dobra naruszył legalnie, udowodnij to!

BRONEK: Nie, nie! To pan niech lepiej udowodni, że w ogóle je naruszyłem!

KASZTELAN: Toż tłumaczę: posiadam brodę! Czegóż jeszcze waćpanom potrzeba?!

SĘDZIA: (Wzdycha). Kto jest autorem rysunku?

BRONEK: Wincenty z agencji projektowej.

ilustracja: Daniel de Latour
ilustracja: Daniel de Latour

WINCENTY wchodzi na scenę i staje obok BRONKA. Cichy, zahukany, z wielkimi oczyma.

 

WINCENTY: Kłaniam się nisko, to ja, rysownik.

BRONEK: Dobrze, dobrze. Powiedz panu sędziemu, czy wykorzystałeś wizerunek powoda podczas pracy nad projektem.

WINCENTY: Skąd! Nigdy wcześniej nie widziałem go na oczy! Tworząc naszą postać…

BRONEK: …fikcyjną!…

WINCENTY: …wzorowałem się na ubiorze XVII- i XVIII-wiecznych szlachciców polskich.

KASZTELAN: Mówię o twarzy! O brodzie, do kroćset!

WINCENTY: Nie znam pana brody…

BRONEK: Oczywiście, że nie! Mój grafik nie wzorował się na nikim konkretnym, Wysoki Sądzie!

WINCENTY: No cóż… To nie do końca prawda.

KASZTELAN: Oho! Mówiłem!

SĘDZIA: To znaczy?

WINCENTY: Jeśli chodzi o… brodę, oczy i wyraz twarzy kasztelana, inspiracją dla mojego studia był wizerunek…

SĘDZIA: Kogo?

WINCENTY: George’a Clooneya. Wie Sąd, tego aktora.

 

Słychać odległy grzmot.

 

SĘDZIA: Mam dość! Marnują panowie mój czas! Proszę mi zaraz wszystko pokazać!

 

BRONEK podaje mu fotografię Geor­ge’a Clooneya. SĘDZIA patrzy na nią, potem na etykietę, na KASZTELANA, na etykietę i znów na fotografię.

 

SĘDZIA: Wszystko jasne. Uwaga, wydaję wyrok. Jako że powód nie jest osobą powszechnie znaną…

BORUTA i ROKITA: Granda! Hucpa! Targowica!

SĘDZIA: …należy dać wiarę zeznaniom pana Wincentego, iż projektując twarz kasztelana, wzorował się raczej na wizerunku znanego aktora. Słynniejszego, zaznaczmy, niż powód, mimo rozlicznych podróży, którymi ten ostatni tak chętnie się chwali. Kwestię brody i wąsisk… pominę milczeniem. Brak zatem podstawy do uwzględnienia roszczeń. Oddalam powództwo.

BORUTA: Wetuj!

KASZTELAN: Weto!

SĘDZIA: A ja wetuję pana weto. Wyrok pozostaje w mocy.

KASZTELAN: No cóż, próbowałem. (Wycofuje się powoli). Kłaniam się zatem waćpanom w pas, a pas z kutasami zaciskam. Pora na mnie, komu w drogę… konie osiodłane, trzeba ruszać w step szeroki…

BRONEK: Zaraz, chwila, to jeszcze nie koniec!

SĘDZIA: Absolutnie nie koniec. Powód, jako przegrywający sprawę, obowiązany jest zwrócić pozwanemu poniesione koszty procesu. 2400 złotych. W tym wypadku, drogi panie… (SĘDZIA pochyla się w stronę KASZTELANA) …szlachta musi swoje odpracować.

 

ROKITA i BORUTA pękają ze śmiechu, a pęknąwszy, znikają w kłębach dymu. KASZTELAN, który obecnie znów wygląda raczej na JANA, robi kwaśną minę i ciska czapę pod nogi.

 

BRONEK: Dobra nasza – już po wszystkim!

GEORGE CLOONEY: (Wkracza na scenę). Czy aby na pewno?…

 

Kolejny grzmot. Wszyscy zamierają. Kurtyna.
 

Czytaj również:

Sen sieci pustej Sen sieci pustej
i
ilustracja: Daniel de Latour
Przemyślenia

Sen sieci pustej

Jarek Westermark

Rzecz wydarzyła się naprawdę, nad jeziorem Ż., opodal miejscowości K. (gmina K.) oraz w sali sądowej wydziału karnego w W. Wersja przedstawiona poniżej może w niektórych detalach odbiegać od oficjalnego stenogramu. Imiona zostały zmienione – zaczerpnięto je z innych „Snów” (choć o podobnej wymowie).

 

Czytaj dalej