Potwór na progu Potwór na progu
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Doznania

Potwór na progu

H.P. Lovecraft
Czyta się 32 minut

Istotnie, wsadziłem sześć kul w mózg mego najlepszego przyjaciela. Mam jednak nadzieję opowiadaniem tym wykazać, iż nie jestem jego zabójcą. Powiecie, żem szaleniec bardziej szalony niż człowiek, którego zabiłem w zakładzie dla obłąkanych w Arkham. Później czytelnicy zważą moje argumenty, powiążą je ze znanymi faktami i przyznają mi rację, stanąwszy twarzą w twarz wobec niezbitego dowodu – potwora na progu mego domu.

Aż do tej chwili ja także w niezwykłych opowiadaniach, które pchnęły mnie do czynu, widziałem tylko szaleństwo. Dziś jeszcze waham się, czy to nie pomyłka, czy rzeczywiście nie dostałem pomieszania zmysłów… Inni jednak też opowiedzieć mogą zdumiewające rzeczy o Edwardzie Asenatcie Derbym. Nawet policja nie mogła wyjaśnić tej ostatniej wizyty. Próbowali zbudować jakąś rozsądną teorię – ponury żart lub zemsta odprawionego służącego – ale w głębi ducha wiedzą, że prawda jest o wiele straszniejsza.

Twierdzę więc, że nie zamordowałem Edwarda Derby. Powiedziałbym raczej, że go pomściłem, a robiąc to uwolniłem ziemię od potwora, który mógłby sprowadzić na ludzkość najgorsze klęski. Tuż obok dróg naszego codziennego życia istnieją strefy cienia i czasem złowroga dusza wychodzi z ciemności. Gdy się to zdarza, trzeba uderzyć mocno, nie bacząc na możliwe konsekwencje.

Edwarda Pickmana Derby znałem od wczesnej młodości. Był tak przedwcześnie dojrzały, że choć on miał zaledwie osiem lat, ja zaś – szesnaście łączyło nas wiele spraw. Był to uczeń o niezwykłych talentach. Mając lat siedem pisywał pełne fantazji wiersze, ponure i niemal chorobliwe, które wprawiały w zdumienie jego prywatnych nauczycieli. Jedynak miał pewne wrodzone dolegliwości, które sprawiły, że rodzice nie chcieli się z nim rozstać i trzymali go zawsze przy sobie. Nigdy nie wychodził bez guwernantki i rzadko bawił się z innymi dziećmi. Niewątpliwie wszystko to sprawiło, iż rozwinął w sobie osobliwe życie wewnętrzne, wyobraźnia bowiem była dlań jedyną ucieczką.

Tak czy owak, posiadał niezwykłą wiedzę, a jego poetycki dorobek niezmiernie mnie zainteresował. W tym okresie miałem wyraźną słabość do rzeczy niesamowitych w sztuce. Dlatego też odkryłem tyle wspólnych zainteresowań u siebie i tego dziecka. Oprócz wspólnego przywiązania do rzeczy niesamowitych i cudownych, istniało także bez wątpienia stare i groźne miasto, w którym żyliśmy, nękane legendami, pełne przeklętej magii – Arkham – którego walące się domy otaczały brzegi rzeki Miskatonic.

Po pewnym czasie poświęciłem się architekturze i bez uszczerbku dla naszej przyjaźni zrezygnowałem z projektu ilustrowania tomiku wierszy Edwarda Derby. Jego osobliwy geniusz rozwijał się dalej i w osiemnastym roku życia opublikował, pod tytułem Azatoth i inne potworności, tom wierszy, który stał się wydarzeniem sezonu. Utrzymywał regularną korespondencję z poetą Justinem Geoffroy, pozostającym pod silnym wpływem Baudelaire’a, autorem książki Peuple du Monolithe, który zmarł w zakładzie dla obłąkanych w 1916, po odwiedzeniu węgierskiej osady o bardzo złej sławie.

W życiu codziennym Derby czuł się zagubiony, prowadził bowiem zbyt wygodne życie. Zdrowie jego uległo wyraźnej poprawie, nadal jednak uzależniony był niemal całkowicie od rodziców. Nigdy nie podróżował sam. Był niezdolny do podjęcia samodzielnej decyzji lub przyjęcia za coś odpowiedzialności. Nie mógł więc oczywiście wykonywać żadnego zawodu. Nie miało to jednak wielkiego znaczenia, zważywszy rodzinną fortunę. Osiągnąwszy wiek męski, zachował dziecinny wygląd. Miał jasne włosy, niebieskie oczy, mleczną cerę oraz łagodny i melodyjny głos. Jego piękna twarz zapewniłaby mu wielkie powodzenie u kobiet, gdyby nieśmiałość nie pchnęła go ku życiu samotnika w otoczeniu książek.

Rodzice co roku zabierali go za granicę i bardzo szybko przyswoił sobie powierzchowne aspekty myśli europejskiej. Obudziło to w nim nową wrażliwość artystyczną, która zsumowała się z wyraźnym zamiłowaniem do dekadenckiej literatury. W tym okresie prowadziliśmy ze sobą długie rozmowy. Ukończywszy studia w Harvard, a następnie praktykę u pewnego architekta w Bostonie, ożeniłem się i powróciłem do Arkham. Mieszkałem z żoną w rodzinnym domu przy Saltonstall Street, ponieważ ojciec mój ze względów zdrowotnych przeniósł się na Florydę. Edward odwiedzał mnie niemal co wieczór. Zawsze dzwonił w pewien szczególny sposób – trzy krótkie dzwonki a po pauzie dwa inne – które stanowiły nasz kod. Chodziłem do niego dużo rzadziej i z zazdrością spoglądałem na coraz liczniejsze książki jego biblioteki.

Derby odbył studia na uniwersytecie Miskatonic w Arkham, gdyż rodzice nie pozwolili mu opuścić miasta. Wstąpił na uniwersytet w wieku lat szesnastu, a ukończył go trzy lata później. Zdobył pierwszą

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Koszmar z Innsmouth Koszmar z Innsmouth
i
zdjęcie: domena publiczna
Przemyślenia

Koszmar z Innsmouth

H.P. Lovecraft

Mieszkańcowi Innsmouth ledwie udaje się uciec przed zgrają przerażających półżabich, półrybich istot. Po tym dziwnym zdarzeniu z pogranicza jawy i snu wszystko wraca do normy. Ale tylko pozornie.

Smród stał się straszny. Hałas rósł, aż zmienił się w zwierzęce poryki, skrzeczenia i szczekania, które nie przypominały już żadnego ludzkiego języka. Czy były to naprawdę głosy moich nieprzyjaciół? Czy też – mimo wszystko – mieli psy? A jednak nie widziałem ani jednego psa w Innsmouth… Te ich podskoki były doprawdy potworne… Nie – pomyś­lałem – nie będę patrzył na okropne istoty, które się za chwilę pojawią; będę trzymał oczy zamknięte, aż przejdą… Horda napastników była już blisko; powietrze huczało od ochrypłych wrzasków, ziemia drżała w rytmie dziwnych kroków. Prawie że przestałem oddychać, całą siłą zmuszałem się, by nie podnieść powiek.

Czytaj dalej