Dwie budy oddalone od siebie o 15 metrów. Do każdej budy przytwierdzony łańcuch. Na łańcuchach psy. Psy barłożą się w zleżałej słomie, wygryzają pchły i patrzą na siebie z ukosa. Właściciel mówi, że gdyby je spuścić, pożarłyby się nawzajem. Taka już natura w nich siedzi.
Z długowłosym, żółtookim wyżłem byłem od pierwszego dnia za pan brat. Od razu pozwolił drapać się za uchem, a już na drugi dzień mogłem zabierać mu bezkarnie sprzed nosa miskę z kośćmi. Burek, krępy pokurcz o głowie wilka, patrzył na te eksperymenty nieufnie, powarkując i szczerząc drobne, drapieżne zęby.
Najbardziej bolał mnie los wyżła, jak świat światem przeznaczonego do biegania po polach, a nie do nudnego sterczenia przy