Osoby z zespołem Downa są w naszym społeczeństwie ignorowane, tak jakby nie istniały. Warszawski Teatr 21, w którym większość aktorów to ludzie z ZD i autyzmem, chce to zmienić. Z założycielką teatru, Justyną Sobczyk, rozmawia Mateusz Demski.
Mateusz Demski: „To historyczny moment” – powiedziałaś, odbierając razem z Danielem Krajewskim Paszport Polityki dla Teatru 21.
Justyna Sobczyk: I co więcej, myślę, że jest historyczny na kilku poziomach. Po raz pierwszy osoby z niepełnosprawnością otrzymują tak prestiżową nagrodę, ale oprócz wyróżnienia i uznania niesie ona ze sobą dużo więcej. Namawia do krytycznego przyjrzenia się rzeczywistości artystycznej i społecznej – i do refleksji, jakie miejsce zajmują w niej osoby z niepełnosprawnościami. Gdzie są, skoro ich nie widać? Lubię powtarzać, że nas w Teatrze 21 nie interesuje, co teatr może zrobić z osobami z niepełnosprawnością, tylko co one mogą wnieść w ten obszar. Jakie tematy, jaką obecność, jakie ciało. I co mogą zrobić z widownią, której towarzyszy przecież wiele przekonań.
Myślę, że Gala Paszportów Polityki, podczas której Daniel, aktor z zespołem Downa wyszedł na scenę, odebrał nagrodę i stanął w partnerskiej sytuacji z prowadzącą, pozwoliła nam zobaczyć, jak bardzo przez lata trzymaliśmy się pewnych schematów. I dała nadzieję, że można się od nich uwolnić.
Mówisz o nadziei, tymczasem dzieci w szkołach wciąż wyzywają się, mówiąc: „Ty, downie”. Poziom polskiej debaty publicznej też nie stoi na wyższym poziomie. Wciąż np. panuje przekonanie, że zespół Downa to choroba.
To częsty błąd. Zespół Downa nie jest chorobą, tylko syndromem, to coś, co masz, jeszcze zanim się urodzisz, oznacza obecność dodatkowego chromosomu we wszystkich komórkach organizmu. Nie można się tym zarazić, a mimo to, kiedy wystawiamy spektakle w szkołach, zdarza się, że rodzice pytają, czy ich dzieci są bezpieczne. Nawet teraz, po Paszportach Polityki, widziałam takie nagłówki w gazetach, że dostałam nagrodę