Pierwsze polskie wydanie Nowego wspaniałego świata 30 lat później powinno sprawić radość wszelkim miłośnikom twórczości Aldousa Huxleya. Jest to niezwykle ciekawa i wyjątkowa publikacja: autor po trzech dekadach od publikacji swojej antyutopii sam rozważa własne proroctwa. Na ogół stwierdza, że miał rację; nie sposób jednak zarzucić mu zarozumiałość. Szybko rzuca się bowiem w oczy olśniewająca trafność jego spostrzeżeń.
Omawiana książka została napisana w 1958 r., ale trudno powiedzieć, w których fragmentach straciła na aktualności.
Całość podzielono na części będącymi głównymi tematami powieści Nowy wspaniały świat; każdy z tych rozdziałów omawia dany problem w kontekście końca lat 50. Huxley dostrzega w ryzyku przeludnienia nasz największy problem globalny i wraca do niego nieustannie. Przeludnienie bowiem powoduje głód lub perspektywę głodu, który z kolei wywołuje niepokój społeczny; niepokój społeczny zwiększa władzę, która musi taki niepokój załagodzić. Raz powiększona władza nigdy jednak nie zostaje zwrócona. Oto, zdaniem angielskiego pisarza, najkrótsza droga do dyktatury. Kolejny centralny problem – będący, przypomnijmy, centralnym wątkiem dystopii Huxleya – to rosnąca wszechorganizacja społeczna, model społeczeństwa mrowiska (najlepiej realizowany w miastach), który likwiduje wyjątkowość jednostki, doprowadząjąc do jej unieszczęśliwienia (nieskończenie skomplikowany proces ewolucyjny, którego momentem kulminacyjnym jest każdy z nas, jest niepowtarzalny).
Nowy wspaniały świat 30 lat później wypełniają znakomite uwagi Huxleya grawitujące wokół tych dwóch problemów potęgowanych przez zjawiska rodzącej się politycznej perswazji, „prania mózgów”, rozmaitego rodzaju warunkowania, propagandy, reklamy. Pisarz przestrzega przed rozmaitymi specjalistami od inżynierii społecznej, specjalistami od wpływania na nasze życie podświadome, przestrzega przed ryzykiem ukrytych form niewolnictwa i nowym ustrojem feudalnym zamykającym sfrustrowaną jednostkę w określonym miejscu hierarchii (sfrustrowaną o tyle, o ile w ogóle będzie w stanie uświadomić sobie własne położenie).
Dodajmy dla formalności, że rzecz – jak wszystko, co wyszło spod pióra tego autora – została znakomicie napisana.
Ciekawym uzupełnieniem tekstu jest dołączony list, który Huxley napisał do autora drugiej, najbardziej słynnej antyutopii XX wieku – do George’a Orwella. Huxley docenił Rok 1984 i chwalił błystkoliwość tej książki, zauważył jednak, że to proroctwo z Nowego wspaniałego świata jest bardziej przekonujące. Rządy z biegiem lat, twierdził, zrezygnują z tortur i straszenia karą na rzecz łagodnej manipulacji i stwarzania pozorów wolności; tortura rodzi bowiem opór, opór zaś rodzi opozycję, która kwestionuje władzę i jest dla niej problematyczna. W dłuższej perspektywie polityka oparta na brutalnej sile zniknie jako nieopłacalna. Dziś możemy stwierdzieć, że w tej kwestii, przynajmniej na tę chwilę, biorąc pod uwagę świat zachodni, Huxley miał rację.