Przygoda rzeźbiarza
i
Olaf Brzeski, „Przygoda”, zdjęcie: dzięki uprzejmości Galerii Raster
Doznania

Przygoda rzeźbiarza

Czyli happy end
Stach Szabłowski
Czyta się 11 minut

Jaka przygoda przydarzyła się rzeźbiarzowi? Czy zachód słońca można wypalić w piecu? Kto skoczył do ceramicznego jeziora? Jak głębokie jest spojrzenie lwa? Czy życie ma sens? Odpowiedzi na te pytania poszukiwał (i nierzadko znajdował!) na wystawie Olafa Brzeskiego Przygoda Stach Szabłowski Rzeźbiarzowi Olafowi Brzeskiemu przydarzyła się przygoda. Niewiele brakowało, a kosztowałaby go życie. W poetyce tej przygody dostrzec można rodzaj okrutnej artystycznej ironii – oto ciało rzeźbiarza, który zawsze lubił zajmować się ciałem, zostało gruntownie „przerzeźbione” przez wypadek samochodowy. Minęło półtora roku i Brzeski pokazuje nową wystawę. Rzecz nazywa się Przygoda; jest ulepiona z gliny i wypalona w ceramicznym piecu, ale Brzeski lepi ją również z morfinowego majaku na szpitalnym łóżku i z wybudzania się z niego, z wracania do świata, z miłości, z seksu, a także z refleksji, czy w tym, co się człowiekowi przytrafia – np. w poważnym wypadku – kryje się jakiś morał. Można też to pytanie zadać inaczej i zapytać z grubej rury: czy życie, ze wszystkimi swoimi przygodami, nie wyłączając nieszczęśliwych wypadków, ma sens?

Odpowiedź jest oczywista: życie nie ma sensu – dopóki się go życiu nie nada. Tym zajmuje się sztuka – jest procedurą nadawania sensu doświadczeniom, jednym z najważniejszych protokołów tego rodzaju, jakimi dysponujemy w naszej kulturze. Tym także zajmuje się Brzeski, opowiadając w Galerii Raster swoją Przygodę

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Zawsze w poprzek – Xawery Dunikowski
i
Xawery Dunikowski, „Autoportret. Idę ku słońcu”, 1917 r., MNW. Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni, Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie
Opowieści

Zawsze w poprzek – Xawery Dunikowski

Libera wybiera, czyli subiektywny poczet polskich artystów
Zbigniew Libera

Pierwszy nasz rzeźbiarz, który był artystą. Przed nim rzeźba w Polsce to bowiem jedynie wytwarzanie posągów, ale jeszcze nie sztuka sensu stricto.

Franciszek Xawery Dunikowski urodził się 24 listopada 1875 r. w Krakowie przy placu św. Floriana. Jego ojciec, Mieczysław, wywodzący się z rodziny szlacheckiej herbu Abdank pracował jako nadkonduktor kolei warszawsko-wiedeńskiej. Matka, Helena, nosiła z domu nazwisko Jawurek po czeskich przodkach, którzy osiedlili się w Krakowie, jednak kiedy trzeba było, podawała nazwisko Jaworska. Wczesny etap edukacji Xawery odbył wraz z kuzynami w domu brata matki, doktora Jawurka, w Żyrardowie. Kiedy miał 12 lat, rodzina Dunikowskich przeniosła się do Warszawy, gdzie posłano go do siedmioklasowej szkoły technicznej. W roku 1894 rozpoczął naukę u rzeźbiarza Bolesława Syrewicza, z którym pracował przy renowacji różnych obiektów na Zamku Królewskim, w Parku Łazienkowskim, Ogrodzie Saskim i na warszawskich cmentarzach. W roku 1895 został na krótko osadzony w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej, najprawdopodobniej za działalność w Polskiej Partii Socjalistycznej. Później przeniósł się do pracowni Leopolda Wasilkowskiego, gdzie wykonywał dekoracje do Panoramy Racławickiej Jana Styki i Wojciecha Kossaka, a także odkuwał nagrobki, za co dobrze mu płacono. Zarobione pieniądze pozwoliły Xaweremu zapisać się do Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie.

Czytaj dalej