zobaczyłam korzenie kiełkujących zbóż
właśnie tu pobuduję świątynię
zobaczyłam schludny szkielet jaszczurki
oczyszczony z ciała przez mrówki
właśnie tu pobuduję świątynię
rozpoznaję głód maleństw
cierpkie słowa języka
szeptanego przy ziemi
na wytrwały wiatr
zobaczyłam kolumny słonecznego światła
sięgające morskiego dna
właśnie tutaj poszukam schronienia
w ławicy ryb bez imienia
w zatrutej wodzie
w strachu błyszczących maleństw
słonych słowach języka
fala za falą
„niech ściga wróg duszę moją
niech mnie dosięgnie i wdepcze w ziemię
moje życie”
właśnie tu pobuduję świątynię
właśnie tutaj poszukam schronienia
żeby się rozkarmić między maleństwami
fala za falą czasu ludzkiego powszedniego
i rozpoznać radość sprawiedliwych płuc żołądka dłoni
i języka
którym mnie mówiono
zanim była ona zanim byłam ja –
w zatrutej wodzie
w strachu błyszczących maleństw
słonych słowach języka
fala za falą
„niech ściga wróg duszę moją
niech mnie dosięgnie i wdepcze w ziemię
moje życie”
właśnie tu pobuduję świątynię
właśnie tutaj poszukam schronienia
żeby się rozkarmić między maleństwami
fala za falą czasu ludzkiego powszedniego
i rozpoznać radość sprawiedliwych płuc żołądka dłoni
i języka
którym mnie mówiono
zanim była ona zanim byłam ja –
Komentarz autorki:
Wiersz jest częścią cyklu „Psalmów” inspirowanych w różnym stopniu psalmami biblijnymi. Nie są to wiersze religijne, ale próbują odnaleźć świętość w tym, co zmienne i nietrwałe, w ludzkim i nie ludzkim ciele, w oddechu, we współpowstawaniu i wzajemnym przenikaniu się wszelkich zjawisk. Są też w jakimś sensie komentarzami do aktualnej sytuacji ekologicznej i politycznej.